MALBORK. Mieszkańcy ul. Orzeszkowej byli świadkami makabrycznego zdarzenia. Z drugiego piętra w jednej z kamienic ktoś wyrzucił szczeniaka. Patrol straży zajął się szczeniakiem, który został przewieziony do lekarza weterynarii i tam przez niego uśpiony. Natomiast sprawcą tego przestępstwa zajęła się policja.
(iwos)
26.08.2010 00:00
(aktualizacja 15.08.2023 09:20)
Niedzielne, nieco senne, popołudnie w centrum Malborka.
- Zaskoczyła mnie dość głośna dyskusja dwóch starszych panów, moich sąsiadów – opowiada mieszkanka ul. Orzeszkowej. - Kiedy wyszłam z mieszkania zobaczyłam, że pokazują na coś, co leży na chodniku. To był szczeniak, dwumiesięczny, znany mi dość dobrze. Ktoś wyrzucił go z drugiego piętra, razem ze smyczą – mówi ze zgrozą kobieta.
Mieszkanka jednego z domów przy Orzeszkowej zadzwoniła na policję, gdzie usłyszała, że to jest sprawa Straży miejskiej, ale powiadomią strażników o tym zdarzeniu. Po około półgodzinnym czekaniu kobieta poprosiła o pomoc stowarzyszenie Reks, bowiem była przekonana, że każda minuta oczekiwania zmniejsza szanse uratowania pieska.
Kiedy nareszcie przyjechał patrol, było już za późno.
Na temat wyrzucenia szczeniaka przez okno na ul. Orzeszkowej.
- Dyżurny straży miejskiej został powiadomiony przez dyżurnego policji o fakcie wyrzucenia szczeniaka z okna drugiego piętra budynku mieszkalnego przy ul. Orzeszkowej – wyjaśnia Tomasz Farysej, komendant Straży Miejskiej w Malborku. - Patrol straży zajął się szczeniakiem, który został przewieziony do lekarza weterynarii i tam przez niego uśpiony. Natomiast sprawcą tego przestępstwa zajęła się policja.
- Złożyłam w tej sprawie zawiadomienie i mam nadzieję, ze sprawca odpowie za to, co zrobił – mówi kobieta, która pragnie zachować anonimowość. - W takich wypadkach prawo chyba coś stanowi? - powątpiewa.
- Za ten czyn grozi do dwóch lat pozbawienia wolności w myśl art. 35 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt – informuje mł. asp. Tomasz Czerwiński z malborskiej komendy policji. - Trwa postępowanie wyjaśniające, a po zgromadzeniu dowodów sprawę skierujemy do sądu – dodaje.
Ulica Orzeszkowej nie jest „dobrą” ulicą – tak mówią mieszkańcy innych dzielnic Malborka. Na tę opinię pracowali i nadal pracują niektórzy mieszkańcy tej części miasta. Ale w tej sytuacji, o czym dowiedziałam się nieoficjalnie, kiedy ktoś skrzywdził bezbronne szczenię, o mały włos nie doszło do samosądu.
