Rozpoczął się sezon w ogródkach działkowych. Każdy, kto ma kawałek ziemi w okolicach parku spieszy siać, doglądać tego, co już wzeszło czy wypielić grządki. Pół biedy, kiedy dysponuje się autem, wtedy zamknięta ul. Parkowa na wysokości wiaduktu kolejowego nie jest wielką uciążliwością. Piesi działkowicze znaleźli rozwiązanie kłopotu, jaki stanowi zamknięta trasa – wspinają się na nasyp i wędrują przez tory. Takie sygnały dotarły do redakcji w ubiegłym tygodniu.
- To bardzo niepoważne i niebezpieczne. Gdzie patrole policji i Straży Miejskiej? Co robi SOK? Wystarczy chwila nieuwagi i może dojść do wielkiego nieszczęścia! – powiedział nasz rozmówca.
W niedzielę poszliśmy we wskazane miejsce. Wejście na stromą skarpę, na której znajduje się nasyp kolejowy i ruchliwe tory, nie jest łatwe, ale większego problemu z pokonaniem go nie mieliśmy. Staliśmy przy torach dobrych 20 minut. W tym czasie dwójka pasjonatów podążyła naszymi śladami, by obejrzeć mocowania modernizowanej linii kolejowej. Nikt nie zwrócił na nas uwagi, nie licząc pracownika pilnującego inwestycji z ramienia wykonawcy inwestycji. On jednak nie powiedział nic na nasze niebezpieczne i nieodpowiedzialne zachowanie.
Czy jakiekolwiek służby patrolują to miejsce? Dowiedzieliśmy się, że owszem, policja, ale ogólnie, całe miasto. Tam też, ale jeśli jest taka potrzeba, to zwrócą szczególną uwagę na miejsce przy torach.
- Generalnie patrolujemy te tereny, ale nasyp i tory to sprawa dla Straży Ochrony Kolei – mówi Mariusz Wilczyński, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Malborku. – Na terenie kolei nie powinniśmy podejmować interwencji, chyba że zachodzi sytuacja zagrożenia życia lub zdrowia. Do tej pory nie było takiego przypadku – zapewnia.
Zostaje zatem SOK, bo to do nich należy m.in. kontrola przestrzegania przepisów porządkowych na obszarze kolejowym. Czy znane im są praktyki malborczyków?
- Tam ludzie przechodzili przez tory jeszcze przed przebudową wiaduktu kolejowego – opowiada Janusz Kobylski, zastępca komendanta Posterunku Straży Ochrony Kolei w Tczewie, któremu podlegają tereny kolejowe w Malborku. – Niejednokrotnie strażnicy pouczali, napominali i karali mandatami, szczególnie młodzież z pobliskiej szkoły. Chłopcy – ci, którzy dojeżdżają pociągami - skracają sobie drogę na dworzec idąc wzdłuż torów. A to jest teren PKP. Niestety, ciężko stare nawyki wykorzenić, a trudno byłoby tam postawić funkcjonariuszy, którzy pilnowaliby 24 godziny na dobę. Ale zwrócimy uwagę na to miejsce, wyślemy tam ludzi, bo żartów nie ma. Nie przypominam sobie w tym miejscu wypadku. Na szczęście – dodaje.
Może rozwiązaniem byłoby zagrodzenie wejścia na skarpę, na nasyp? Tylko kto miałby to zrobić? Tory należą do Polskich Linii kolejowych, ale na czas inwestycji to wykonawca niejako przejmuje teren...
- Nie wiem, czy to cokolwiek pomoże, bo kto chce, przejdzie w innym miejscu – przewiduje Janusz Kobylski. – Ale od 8 czerwca, w tym miejscu, będzie nasz patrol przez 24 godz. na dobę.
Od strony Nogatu również można dostać się na teren inwestycji. W niedzielę grupka młodzieży zorganizowała sobie spotkanie na metalowych elementach konstrukcji wzmacniającej. Dotąd nie było nieszczęśliwego wypadku.
Przez tory na działkę. Bliżej, ale czy bezpieczniej?
Przebudowa linii kolejowej na trasie Gdynia – Warszawa trwa. Z powodu trwających robót zamknięty został przejazd na ul. Parkowej, pod kolejowym wiaduktem. To jedyna trasa między miastem a parkiem w tej części Malborka. Mieszkańcy, zamiast chodzić okrężną drogą, skracają sobie przejście na działki... przez tory.
- 27.04.2012 18:46 (aktualizacja 23.08.2023 04:46)
Reklama