To było około godz. 14.20 może trochę później. Przez okna swojego mieszkania przy ul. Koszykowej, pani Jadwiga Michel, zobaczyła ogień, który „zawisł” na płocie, na końcu jej ogrodu. Kiedy popędziły z córką na miejsce, okazało się, że języki ognia wchodzą przez siatkę ogrodzenia, trawią ławkę stojącą przy płocie i niebezpiecznie sięgają folii pokrywającej przydomowe szklarnie. Wezwała straż pożarną, a obie z córką ruszyły gasić pożar.
- Ogień szedł z działki, do której przylega nasz ogród – tłumaczy zdenerwowana kobieta. – Nosiłyśmy z córką wodę wiadrami, a po drugiej stronie ogrodzenia, pracownicy firmy zasypywali ogień ziemią. Wiatr był taki silny, że jeszcze chwila i pożar mógł się rozprzestrzenić. Na naszym podwórzu stoją przecież drewniane komórki kryte papą. Bałam się strasznie. Jedno, co przychodziło mi do głowy, to, że nie zdążę zabrać nawet dokumentów z domu, jak się chałupa zapali – opowiada Jadwiga Michel.
Na szczęście skończyło się na strachu.
Teren, na którym ktoś prawdopodobnie podpalił trawę, graniczy z ogródkami przydomowymi mieszkańców ul. Koszykowej. Ale mieszkanka ul. Koszykowej twierdzi, że to nie pierwszy raz pali się na działce użytkowanej przez malborskiego przedsiębiorcę.
- Od lat są tu palone śmieci przemysłowe – mówi kobieta.
- Niczego tam nie palimy – zaprzecza Andrzej Nowak, współwłaściciel Prono-Plastu. – Z 10 lat temu zapaliła się trawa i rzeczywiście, były w tym miejscu opony.
Przedsiębiorca tłumaczy, że w momencie, kiedy zaczęło się palić na terenie, gdzie składowany jest żwir, przebywali pracownicy podwykonawcy firmy.
- Wywozili gruz po modernizacji hali – wyjaśnia Nowak. – Ale ponoć kręciły się tam jakieś dzieci... Ktoś musiał to podpalić.
Jadwigę Michel nie interesuje, co dzieje się na terenie sąsiada. Chce w spokoju mieszkać w swoim mieszkaniu do śmierci, jak mówi, ale nie w smrodzie. – A teraz jeszcze pożar! – dodaje. – Zniszczeniu uległy moje dobra i oczekuję rekompensaty.
Bo oprócz ławki, która spłonęła, nadtopiła się też część plastikowej folii okrywającej niewielką szklarnię. W całym ogrodzie cuchnie spalenizną, a ziemia przy siatce ogrodzeniowej jest czarna. Poza tym, mieszkanka ul. Koszykowej wolałaby nie widzieć tego bałaganu, który panuje u przedsiębiorcy.
- Trafiają do nas śmieci mimo, że teren jest ogrodzony. Usuniemy je, a jeszcze w tym roku planuję postawić betonowe ogrodzenie i naprawić płot, żeby nikt nie mógł dostać się na teren firmy – deklaruje Andrzej Nowak.
I, jak zapewnia, sprawę rekompensaty dla pani Michel, chce załatwić polubownie i honorowo. Na razie mieszkanka doczekała się przeprosin i rekompensaty od... podwykonawcy.
Straż pożarna odnotowała zgłoszenie jako pożar na nieużytkach. Po przyjeździe stwierdzono palenie się traw, podano jeden strumień wody.
Pożar u sąsiadów, straty w ogrodzie
Ogień wybuchł na terenie, który użytkuje malborska firma Prino-Plast. Paliła się trwa i śmieci, których na nieużytkach nie brakuje. Silny wiatr, który wiał w środę, zaniósł ogień do ogródków mieszkańców ul. Koszykowej.
- 05.04.2012 14:14 (aktualizacja 22.08.2023 19:56)
Reklama