Dwa piękne parowozy, których widok poruszał wielbicieli kolei, wjechały na dworzec w naszym mieście. Cały skład został wynajęty przez turystów z Niemiec i stamtąd też przyjechał. Początkowo prowadzony był przez niemiecki parowóz BR52, a w Polsce dołączył do niego, znajdujący się na co dzień w skansenie w Chabówce, Ty42. O tym, że taki pociąg wjedzie do Polski, pasjonaci tematu wiedzieli jakiś czas temu, na forach internetowych i pocztą pantoflową przekazywali sobie informacje o rozkładzie jazdy tego składu.
- Taki pociąg to dla nas, miłośników kolei, niemała atrakcja, rozkłady jazdy krążyły wśród zainteresowanych, wiele osób robiło zdjęcia czy filmy na trasie przejazdu – mówi Adam z Malborka, pasjonujący się od lat koleją. - Wynajęcie parowozu to kosmiczne pieniądze, takich pociągów jedzie kilkanaście w roku w skali kraju, spora część na wąskotorówkach, bo koszty są wówczas mniejsze.
Podobnych pociągów turystycznych jeździ co roku sporo, Niemcy często organizują takie eskapady, jednak parowozy to wyjątek. Ostatni raz na dworcu w Malborku parowóz gościł kilka lat temu, niestety takich kolosów nie zachowało się już zbyt wiele. W Polsce zostało ich zaledwie kilkanaście, na Żuławach choć jeszcze parę lat temu w Nowym Dworze Gdańskim był prywatny parowóz kolei wąskotorowej, dziś już nie ma żadnego. Parowozy, niegdyś tak popularne, dziś stoją w skansenach kolejowych, na przykład w Wolsztynie i Chabówce. Właśnie z Chabówki w województwie małopolskim niedaleko Nowego Targu, przyjechał do niemieckiej granicy i dalej do Malborka, Elbląga i Kaliningradu parowóz Ty42. Inne parowozy spotkał straszny los - niemal masowo zostały zezłomowane.
- Polskie parowozy pocięto na złom, nawet te z pomników – opowiada Adam. - Kilka czynnych znajduje się w skansenach, ale zazwyczaj są tam zajeżdżane do śmierci technicznej. Wiele też trafiło do skansenów, jak np. w Kościerzynie, gdzie choć wjechał sprawny pod kątem pociągów turystycznych tabor, to teraz stoi i niszczeje pod gołym niebem.
Parowozy, które przejechały przez Malbork, to w zasadzie jeden i ten sam parowóz. BR52, tzw Kriegslokomotive czyli lokomotywa wojenna, która miała być prosta i tania w budowie. Był to chyba najpopularniejszy parowóz w Europie, produkowany w Niemczech i wielu krajach okupowanych. Te parowozy produkowano także w Elblągu. Po wojnie przejęte przez Polaków parowozy BR52 nazywano Ty2. Natomiast parowóz Ty42 ma praktycznie tę samą konstrukcję, dokończoną już po wojnie przez PKP, z części, jakie pozostały w fabrykach.
Polskich miłośników kolei nieczęsto stać na wynajęcie parowozu, są to bowiem ogromne koszty. Jeżdżą więc po Polsce i starają się zobaczyć, bądź przejechać, pociągiem ciągniętym przez parowóz, fotografują i odwiedzają nieczynne na co dzień linie kolejowe. Przejazd niemieckich turystów był zatem dla nich niemałą atrakcją, informację o wykolejeniu parowozu w Elblągu podawali sobie na forach i facebooku, rozsyłali zdjęcia i zamieszczali opisy z trasy. Choć nie wierzą, że na polskich kolejach coś zmieni się na lepsze, to mają pomysły i marzenia.
- Z perspektywy mieszkańca Malborka marzy mi się specjalny pociąg z parowozem jadący linią Malbork - Dzierzgoń – Małdyty – mówi nasz rozmówca. - Jest to jednak niemożliwe, bo linia została już rozebrana... A z takich bardziej dostępnych, to może w mieście kolejarzy, jakim jest Malbork, znalazłoby się miejsce na parowóz – pomnik? W Tczewie stoją dwa, to może i u nas będzie?