Wiadomo było, że w Przodkowie będzie niezwykle trudno choćby o 1 punkt, bo Pomezania jechała w końcu do „jaskini czwartoligowego lwa”. Sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że w składzie malborczyków na ten mecz zabraknie Łukasza Statkiewicza, Tomasza Statkiewicza i Sebastiana Ratajczyka, a więc trzech zawodników podstawowej „jedenastki”. Strata duża, bo wszyscy są w bardzo dobrej formie. Zatrzymały ich jednak obowiązki zawodowe lub urazy. Niemniej, podopieczni trenera Bogdana Kazojcia powalczyli i zostawili po sobie dobre wrażenie na boisku lidera.
Skazani na pożarcie piłkarze z Malborka przez pierwsze pół godziny spotkania w Przodkowie postawili tak twarde warunki, że miejscowi, pewni swego, nie potrafili stworzyć sytuacji bramkowej. Ostatecznie jednak goście stracili jedną bramkę przed przerwą. W drugiej połowie lider trafiał jeszcze trzykrotnie, a honorowy gol dla malborczyków padł w ostatniej minucie meczu. Piotr Sobieraj wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Mateuszu Daukszysie.
Porażka w Przodkowie była dla Pomezanii piątą w tym sezonie i zepchnęła malborską drużynę na 10 miejsce w tabeli (12 pkt, 13-17 w bramkach). W najbliższej kolejce malborczycy zagrają na wyjeździe z kolejną wyżej notowaną ekipą, Wierzycą Pelplin (5 miejsce, 17 pkt, 18-12). Ale nasi piłkarze wcale nie stoją na straconej pozycji, bo w ostatniej kolejce Olimpia Sztum pokazała, że pelplinianie są do pokonania. Skromne 1:0, tak w jak w przypadku sztumian, również przydałoby się malborczykom w najbliższą sobotę.
Przypomnijmy, że Pomezania na swoim boisku zagra dopiero 5 października (sobota). O godz. 16 podejmie przy ul. Toruńskiej GKS Kolbudy.
Pomezania w meczu z GKS Przodkowo grała w składzie: Uliński – Wilk, Cicherski, Kielar, Daukszys – Dryjas, Piechota (58 Bełz), Gdela, Wojtysiak, Kobyliński (75 Linda), Dryjas – Sobieraj.