Kierowcy notorycznie łamią zakaz, który obowiązuje na krótkim odcinku ul. Kościuszki. Chodzi o zamknięty dla ruchu od kwietnia do września w godz. 18 do 7 fragment od ul. Wareckiej do Piastowskiej. Wystarczy postać w tym miejscu, by się o tym przekonać. Jednak problem nie w respektowaniu prawa: zminiaturyzowane znaki drogowe są prawdopodobnie mało czytelne dla zmotoryzowanych. Poza tym, ten umieszczony na ul. Kościuszki tuż przed ul. Warecką do wieczora jest dla kierowców właściwie czarną plamą na słupku, bo prosto w oczy świeci im słońce, praktycznie więc znak jest dla nich niewidoczny. Wydaje się więc, że kierowcy nie mają szans zastosować się do nakazów i zakazów. Nie licząc, rzecz jasna, totalnych i notorycznych cwaniaków, którzy nawet jeśli znaki byłyby wielkości koła młyńskiego mieliby je za nic...
Może warto przy takiej okresowej zmianie organizacji ruchu, związanej z sezonem turystycznym, zastosować większe znaki? Zwłaszcza że jednocześnie w weekendy większy fragment ul. Kościuszki zamienia się w deptak.
- Naszym zdaniem znaki drogowe zainstalowane przy ul. Kościuszki nie są za małe, zdecydowaliśmy się na taki rozmiar oznakowania, aby za pośrednictwem ich nie wprowadzać chaosu wizualnego w tej części miasta, ze względu na fakt, iż na tym obszarze oznakowanie terenu jest dość intensywne. Według nas, kierowcy po prostu nie zwracają na nie uwagi, niezależnie od wielkości. Jednak w celu poprawy bezpieczeństwa oznakowanie zostanie zmienione – wyjaśnia Barbara Kozicka, gospodarz miasta.