Czwartoligowcy mają za sobą trzy kolejki. Po dwóch pierwszych meczach Pomezania zajmowała, niestety, ostatnie miejsce tabeli. Drugie spotkanie rozegrała w świąteczny dzień - 15 sierpnia, podejmując na Toruńskiej Gryfa Słupsk. Na trybunach był to mecz przyjaźni, bo do Malborka przyjechał cały autokar kibiców ze Słupska i razem z miejscowymi dopingowali obie drużyny. Na murawie liczyło się jednak zwycięstwo, a już od 5 minuty bliżej niego byli goście, którzy po rzucie rożnym i strzale głową Łukasza Stasiaka objęli prowadzenie.
Malborczycy starali się odrobić stratę, przeprowadzili kilka groźnych akcji oskrzydlających, ale nic z tego nie wynikło. Za to słupszczanie mieli dwie dobre okazje do podwyższenia wyniku, jednak dwukrotnie bardzo dobrze spisał się Wiktor Uliński, bramkarz Pomezanii.
Po przerwie gospodarze osiągnęli przewagę, ale to goście znowu mieli powody do radości. Lucjan Piechota zahaczył w polu karnym napastnika i sędzia nie wahał się z podyktowaniem rzutu karnego. Uliński wyczuł intencje Stasiaka, lecz rosły napastnik Gryfa podwyższył wynik na 2:0. Mimo wszystko, gra nadal była całkiem wyrównana, tyle że znowu to słupszczanie, groźniejsi z przodu, postraszyli naszych czwartoligowców – po strzale jednego z nich malborczyków tym razem uratowała poprzeczka.
Spośród kilku sytuacji gospodarze wykorzystali jedną okazję, w 72 minucie. Piotr Sobieraj dostał podanie w pole karne i z ok. 15 m technicznie przerzucił piłkę nad bramkarzem Gryfa. Niestety, w 76 minucie malborskiej obronie przytrafił się błąd, Bartłomiej Dziuban popędził sam na sam z Wiktorem Ulińskim i nie dał mu szans. Po trzeciej bramce dla Gryfa już mało kto, z piłkarzami Pomezanii włącznie, spodziewał się odmienienia losów spotkania. Trzeba podkreślić dobrą postawę malborskiego bramkarza, mimo trzech wpuszczonych goli. W drugiej połowie też bronił dobrze, m.in. wygrał pojedynek sam na sam ze Stasiakiem.
Już dwa dni później malborczycy zagrali kolejny ligowy mecz, więc niewiele było czasu na odpoczynek. Podopieczni trenera Bogdana Kazojcia pojechali na derby do Nowego Dworu Gdańskiego i wreszcie zdobyli trzy punkty, ale nie było łatwo.
Tym razem to piłkarze Pomezanii, w przeciwieństwie do spotkania z Gryfem, ustawili sobie mecz, szybko strzelając bramkę. W 10 minucie Łukasz Statkiewicz pokonał Jarosława Talika strzałem pod poprzeczkę. Jak na derby przystało, mecz był bardzo wyrównany, bardzo długo utrzymywało się prowadzenie gości, ale piłkarze zafundowali kibicom jeszcze moc emocji w samej końcówce. Najpierw cieszyli się nowodworzanie, którzy wyrównali w 88 minucie po strzale Macieja Ciechanowskiego. Malborczycy grali do samego końca, starając się odmienić wynik, i opłaciło się, bo w 3 minucie doliczonego czasu gry zdobyli zwycięską bramkę. Bohaterem meczu okazał się Łukasz Statkiewicz, który zachował zimną krew w sytuacji sam na sam z Talikiem i strzelił swojego drugiego gola.
W czwartej kolejce Pomezania (15 miejsce) podejmie o godz. 17 na boisku przy ul. Toruńskiej Orlęta Reda. Rywale są w zasięgu naszej drużyny, bo zajmują 14 lokatę z 3 pkt na koncie.