Na razie nie oszacowano jeszcze strat, jednak latem chyba nie będzie już można podziwiać tańczących strumieni. To drugi taki przypadek, pierwszy raz samochód dojechał w to miejsce w kwietniu 2011 r. Czy centralny plac miasta powinien zostać lepiej zabezpieczony?
W poniedziałek ok. godz. 10 kierowca firmy prowadzącej prace demontażowe sceny i rusztowań po imprezie Magic Malbork, jak podkreślają urzędnicy - pomimo zakazu i zabezpieczeń - wjechał samochodem ciężarowym na plac i uszkodził miejską fontannę.
- Z relacji świadków wynika, że samochód wjechał na chodnik od strony ul. Mickiewicza, przejechał chodnikiem obok sąsiadującej z nim piwiarni, przejechał schodkami na plac z fontanną gdzie pojazd zapadł się - relacjonuje Tomasz Kosatka ze Straży Miejskiej w Malborku. - Sytuacja ta została zakwalifikowana jako zdarzenie drogowe, a kierujący autem ukarany został mandatem. Obecnie sprawdzane są nagrania z miejskiego monitoringu, które mają potwierdzić relację świadków zdarzenia.
Podobną trasę pokonał w kwietniu 2011 r. inny samochód. Jak tłumaczył później kierowca, zwiodła go nawigacja GPS. Naprawa zniszczeń wyceniona została wówczas na blisko 150 tys. zł. Jak będzie teraz?
- Na chwilę obecną nie jest jeszcze znana skala szkód. Można jedynie ocenić, iż zniszczeniu uległo kilka kamiennych płyt, podziemne elementy podpierające konstrukcję i dysze wodne. O szczegółach i ewentualnych kosztach naprawy będzie można mówić po wycenie strat, której dokonają przedstawiciele firmy kamieniarskiej i hydraulicznej – zapowiada magistrat.
W momencie skompletowania potrzebnej dokumentacji oraz po wycenie kosztów naprawy zniszczonych elementów Urząd Miasta zwróci się z roszczeniem pokrycia szkód wyrządzonych przez kierującego.
Wracają pytania, na które po pierwszym incydencie władze miasta odpowiadały, że jest bezpiecznie. Dlatego wówczas nikt nie planował innego zabezpieczenia placu.
- Trudno dodatkowo zabezpieczać plac już zabezpieczony, w końcu kierowca, który wjechał na ten plac musiał się nieźle natrudzić, żeby tego dokonać. Miejmy nadzieję, że przypadek, który raz się zdarzył i w który trudno nam wielu uwierzyć do dzisiaj był przypadkiem odosobnionym i sytuacja ta się nie powtórzy – mówił w lipcu 2011 r. Andrzej Rychłowski, burmistrz Malborka. .
Mieszkańcy, po tym, jak cała konstrukcja runęła pod ciężarem samochodu, zaczęli się obawiać, czy ci, którzy wchodzą na kamienne płyty są bezpieczni.
- Projekt fontanny i placu otrzymał pozwolenie na budowę, a inwestycja została odebrana, konstrukcja spełnia wszelkie wymogi związane z bezpieczeństwem i nie ma zagrożenia w momencie jej normalnego użytkowania - zapewniał burmistrz Rychłowski.