Wśród mieszkańców Malborka panuje mentalność „stare? wyrzuć, zapomnij, kup nowe”. Zaczynamy zachowywać się się trochę, jak społeczeństwo konsumpcyjne zza zachodniej granicy. Z tą różnicą, że „na Zachodzie” (np. w Stanach Zjednoczonych) wyprzedaże garażowe są czymś oczywistym. To doskonały sposób, na znalezienie nowego właściciela na nasze stare i nieużywane (jednak wciąż sprawne) rzeczy. Sprzedający może podreperować domowy budżet, a kupujący „upolować” oryginalne dobra, których w zwykłym sklepie już nie znajdzie.
W niektórych częściach Polski widać przechwytywanie nurtu wyprzedaży garażowych (a właściwie garażowo-strychowo-piwnicznnych). Na straganach wystawia się w zasadzie wszystko (poza przedmiotami niebezpiecznymi). Kwoty są zwykle symboliczne, chodzi raczej o przekazanie niechcianych rzeczy dalej, niż o wielki zysk.
Na parkingu przy Szkole Podstawowej nr 3 wśród towarów dominowała odzież (męska, damska i dziecięca) oraz zabawki. Ruch między straganami widocznie zagęścił się po godzinie 16.
Gdyby bazarek na Hadyny działał częściej (i regularnie), miasto zyskałoby nową możliwość legalnego pozbywania się „gratów i klamotów”, które dla kupujących mogą być intrygującymi i wartościowymi skarbami. Przeciwnicy takich bazarów twierdzą, że to przeżytek, że rozstawianie się z rupieciami w miejscu publicznym to wstyd. Ale w innych, również dużych, miastach jest to jak najbardziej normalne. Warszawski stadion Olimpia od lat pełni funkcję boiska w ciągu tygodnia i bazaru w niedziele ku zadowoleniu zarówno sprzedawców jak i kupujących.
(Organizatorzy już planują kolejną wyprzedaż)