Czy jest Pan zadowolony z wyników PiS w Tczewie i powiecie tczewskim?
- 4 lata temu w powiecie tczewskim co drugi wyborca oddał swój głos na Prawo i Sprawiedliwość. W tym roku niestety tylko co trzeci. A więc osłabliśmy. Choć w całym moim okręgu wyborczym, gdańsko-kociewsko-powiślańsko-żuławskim, i tak jest to jedyny z dziewięciu powiatów, w którym osiągnęliśmy remis z Koalicją Obywatelską. A więc trzymamy się tu najmocniej, choć nie ma co ukrywać, że PO na całym Pomorzu jeszcze bardziej się umocniła, a my osłabliśmy. Wygrywamy z nimi jedynie w powiatach kaszubskich.
W okręgu wyborczym nr 25 uzyskał Pan 7 284 głosy, co jest trzecim wynikiem wyborczym... Czy ten wynik to powód do satysfakcji?
-W związku z tym, że w 2015 roku miałem wynik 35 tys. głosów, a w 2019 - 30 tysięcy, wynik z bieżącego roku średnio może mnie satysfakcjonować. Ale jestem wdzięczny tym wszystkim ponad siedmiu tysiącom wyborców, że mi zaufali. Oczywiście te różnice w moich osobistych wynikach mają też swoje obiektywne wytłumaczenia. W poprzednich wyborach otwierałem tu listę wyborczą Prawa i Sprawiedliwości, teraz startowałem z pozycji trudniejszej, trzeciej. W dodatku okazało się, że tegoroczny lider naszej listy Kacper Płażyński gra w "innej lidze" popularności niż my wszyscy z listy PiS-u. Na niego zagłosowało 2/3 wszystkich wyborców naszej partii, jedną trzecią głosów musieli się podzielić pozostali, a było ich 23. Więc zdobycie imponującego wyniku było prawie niemożliwe. Ale najważniejsze, że po raz szósty Pomorzanie powierzyli mi mandat poselski. Sprawuję go od 18 lat i pracę tę będę mógł kontynuować przez kolejne lata.
A czy możliwe jest jeszcze uzyskanie przez PiS większości sejmowej? Czy widzi Pan jakieś szanse w pozyskaniu Trzeciej Drogi (części) i Konfederacji?
- Podejmiemy taką próbę, choć będzie to bardzo trudne ze względu na emocje elektoratów tych partii. Choć przewiduję, że w trakcie kadencji może się wiele jeszcze zdarzyć. Przewiduję wiele kryzysów wewnątrz ewentualnego rządu złożonego z 10 partii tworzących komitety KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Kryzysów programowych, personalnych, emocjonalnych. Za jakiś czas może się okazać, że któreś z tych partii będą już tym zmęczone i przypomną sobie, że najsilniejszym klubem w Sejmie jest Prawo i Sprawiedliwość z którym rządzenie może być stabilniejsze.
Przewidywałem, że Konfederacja uzyska wynik poniżej 10 proc. i tak się stało. Myślę, że gdy wyborcy przyjrzeli się kandydatom tego środowiska w konkretnych miejscach, mogli zwątpić, czy należy na nich głosować. Na ogół byli to ludzie słabo rozpoznawalni, często ekscentrycy, często o dziwnych poglądach. Nie można było sklonować w 41 miejscach (a tyle mamy sejmowych okręgów wyborczych) Bosaka i Mentzena. Co do Trzeciej Drogi to w swoich przewidywaniach pomyliłem się. Przewidywałem, że nie przekroczą 8-procentowego progu wyborczego i po raz pierwszy od 1989 roku nie będzie PSL-u w Sejmie. A tymczasem wynik był zaskakująco dobry. Myślę, że spowodowany został zmęczeniem części wyborców ostrą, wieloletnią polaryzacją polityczną PiS-PO, ale także większą niż przypuszczaliśmy grupą wyborców niezdecydowanych, którzy w ostatniej chwili właśnie im zaufali, no i odebraniem Konfederacji części wyborców o libertariańskich poglądach gospodarczych przez Hołownię. Krótko mówiąc, ten ryzykowny eksperyment okazał się trafny.
Trudno ocenić czy wynik PiS to sukces czy porażka, raczej pyrrusowe zwycięstwo... Co było przyczyną obecnej sytuacji? Czy PiS nie zagrał za bardzo na siebie i zbyt pewnie wykluczył możliwość koalicji z kimkolwiek?
- Należy jednak przypominać, że wygraliśmy ósme wybory z rzędu (trzy parlamentarne, dwa samorządowe, dwa prezydenckie i jedno europejskie). Nikomu się to dotąd nie udało. Od 9 lat jesteśmy też pierwszą partią we wszystkich sondażach. To miara naszego ukorzenienia. Nikt poza nami nie ma stabilnych około 8 milionów wyborców. Ale rzeczywiście, przy tak wysokiej frekwencji taki wynik nie wystarczy do stworzenia samodzielnego rządu.
Kolejny raz w kampanii na terenie Kociewia pojawił się temat Mostu Tczewskiego... Czy Pana zdaniem sprawa mostu zaszkodziła Panu w kampanii? Jaki był „efekt mostu tczewskiego” dla głosowania wyborców w okręgu nr 25?
- Nie potrafię tego ocenić. Ale wbrew niechętnym mnie i mojej partii fakty są takie, że to mój rząd przeznaczył pierwsze 65 milionów zł na odbudowę historycznego mostu (poprzednicy tylko mówili, ale pieniędzy tak dużych nie dawali), że staramy się zapewnić inwestorowi wkład własny do tej inwestycji, bo nie potrafił tego zrobić, że na przyczółku mostu budujemy i finansujemy oddział Muzeum II Wojny Światowej. Jest więc pełna przychylność do planów odbudowy pięknego, historycznego mostu. Natomiast wojewódzki konserwator zabytków, wbrew temu, o co jest często oskarżany, jest fanem tego pomysłu, ale jednocześnie musi dbać o to, by zabytek nie był niszczony (jak przęsła ESTB), a projekt odbudowy rzeczywiście odzwierciedlał historyczną strukturę zniszczonego mostu. W tych sprawach był spór, ale jestem dobrej myśli co do przyszłości.
Jak Pan sądzi co wydarzy się w polskiej polityce w najbliższych tygodniach?
- Myślę, że prezydent powierzy misję tworzenia rządu nam jako zwycięskiemu ugrupowaniu i po połowie listopada, gdy zacznie pracować Sejm nowej kadencji taka próba zostanie podjęta. Trzymam kciuki, by się udało, bo nie powinniśmy ryzykować demontażem dobrych dla ludzi polityk z ostatnich 8 lat, chaosem 10-partyjnej koalicji, napięciami między najważniejszymi organami władzy w Polsce (rząd-prezydent) w tak niestabilnej, niebezpiecznej dla Polski sytuacji międzynarodowej.
Dziękuję za rozmowę
Wawrzyniec Mocny