Tym razem bramy malborskiego batalionu przekroczy 79 osób, z czego 10 to kobiety. Wśród tych ochotników 28 to osoby, które w przeszłości miały już kontakt z wojskiem i złożyły przysięgę wojskową po 1991 roku. Oni wezmą udział w 8-dniowym szkoleniu wyrównawczym. Pozostali natomiast to terytorialsi, którzy przejdą wyczerpujące 16-dniowe ćwiczenia, które zakończą się pętlą taktyczną, czyli swoistym egzaminem z umiejętności nabytych podczas poligonowych zmagań.
Należy zaznaczyć, że nowowcieleni terytorialsi rozpoczną służbę nie tylko w batalionie w Malborku, ale trafią także do 73 blp w Słupsku, do kompani dowodzenia lub logistycznej w Gdyni a część z nich będzie stanowić w przyszłości stan osobowy formowanego 73 Batalionu Lekkiej Piechoty w Kościerzynie.
Samo wcielenie w szeregi jednostki wojskowej i założenie po raz pierwszy charakterystycznego munduru jest dopiero pierwszym krokiem w karierze żołnierza. Często jednak wiąże się on z pewnymi rozterkami, niepewnościami i wątpliwościami. Decyzja o wstąpieniu do armii jest przecież wyrazem odpowiedzialności za Rodaków i Ojczyznę.
Podobne uczucia targały Marią Mientką, dzisiaj już żołnierzem 7 PBOT w stopniu szeregowego.
- Wstąpienie do Wojska Obrony Terytorialnej było decyzją poważną, wiążącą i od pewnego momentu nieodwracalną – mówi szer. Mientka o swoich pierwszych uczuciach na progu malborskiego batalionu. - Skoro jakieś pragnienie powoduje ustawiczny konflikt rozumu z sercem, jest poważne i prześladujące, to decyzja powinna być spontaniczna. Im dłużej się nad czymś zastanawiamy, tym więcej dostrzegamy w związku z tym komplikacji, a spontaniczna zmiana w życiu, zmusza nas do dostosowania go, do tejże zmiany. Od dziecka byłam wychowywana w tradycji i kulcie powstań narodowych, żołnierzy wyklętych, dumy z bycia Polką i wzruszenia pieśnią patriotyczną. Podczas stawiennictwa na kompanii w Malborku, poczułam skurcz żołądka, a rozsądek jak zawsze zaatakował mnie krótkim: „coś ty najlepszego wymyśliła”. Szesnaście dni wydało mi się bardzo długim okresem.
Odwaga jednak zwyciężyła i pani Maria przypieczętowała swoją decyzję i założyła wojskowy mundur i oliwkowy beret – charakterystyczny znak Wojsk Obrony Terytorialnej.
Teraz, już jako szeregowy żołnierz rozpoczęła tzw. „szesnastkę”, czyli 16-dniowe szkolenie podstawowe.
Szybko przekonała się, że życie na kompanii diametralnie różni się od tego za murami batalionu, które do tej pory było jej codziennością. Od tej pory tę codzienność stanowi musztra, nauka wojskowego rzemiosła, żołnierskie obowiązki.
- Weekend na kompanii upłynął na załatwianiu formalności, przyzwyczajaniu się do nowego stroju i karabinu na plecach, a tym samym do szacunku do żołnierskiego munduru, wojskowej schludności i odpowiedzialności za sprzęt, na którym się pracuje. Wszystko co złe dzieje się w poniedziałkowe poranki, a poniedziałkowy poranek 21 marca, rozpoczął się od biegu na trzy kilometry, dla mnie było to rozpoczęcie codziennej, trzykilometrowej walki o życie. Właściwie, to oczywista sprawa, że żołnierz musi być sprawny fizycznie, ale każdy kolejny dzień i zajęcia z taktyki pokazywały jeszcze bardziej, że kondycja jest tym czego w żołnierskim życiu zaniedbać nie można. Takie szkolenie poza uwypukleniem naszych niedoskonałości zmusza również do pracy nad nimi i myślę, że albo się je przepracuje albo się tam człowiek nie odnajdzie. Niby człowiek wie jak wygląda wojsko, jakie zasady tam obowiązują, czego może się spodziewać, ale oglądanie tego z perspektywy kanapy ustawionej frontem do telewizora, a stanie w szyku frontem do dowódcy, jest absolutnie nieporównywalne i niby się te zasady kojarzy, ale szok i bunt musi się trochę odezwać.
Jednak dopiero „pętla taktyczna”, a więc egzamin kończący szkolenie podstawowe uświadomiło początkowemu żołnierzowi sens wszystkich dotychczasowych wyrzeczeń, wojskowych wymagań i narzuconej dyscypliny.
- Pętla, czyli grupowy egzamin zwieńczający szkolenie, pokazał nam, że również wymagana od nas wcześniej karność, wysłuchiwanie krzyków instruktorów i zmuszanie nas do działania pod presją, też nie było tylko zwykłym „widzimisię”. Mieliśmy wtedy okazję przekonać się na własnej skórze, jak zareagujemy w trudnej sytuacji zagrożenia atakiem, musieliśmy podporządkować się rozkazom dowódcy, który był jednym z nas, działać pod presją czasu, gazu i wybuchów. Pętla była dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem.
Szeregowa Maria Mientka z sukcesem zakończyła szkolenie i złożyła uroczystą przysięgę wojskową dając tym samym wyraz gotowości i odpowiedzialności za losy Ojczyzny.
A czy Ty podejmiesz wyzwanie?
Chętnych do wstąpienia w szeregi 7 Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej zachęcamy do kontaktu z rekruterami brygady: www.rekruterzy.terytorialsi.wp.mil.pl
Majowe wcielenie, jest 40. od początku istnienia 7 Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Maciej Szalbierz
7 PBOT