Początki „Solidarności”
Dla obecnego, młodego pokolenia „Solidarność” jest hasłem, uczy się o niej w szkole. Zapytana o to, czym dla twórców była „Solidarność”, Joanna Duda- Gwiazda odpowiedziała: „To było nieoczekiwane spełnienie naszych dążeń. My - przed Solidarnością, tworzyliśmy Wolne Związki Zawodowe „Wybrzeże”. Jak udało się nam przejąć strajk w 80 roku? Dzięki temu, że utworzyliśmy Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, okazało się, że właściwie wszyscy wszystko wiedzą dzięki naszej 2 i pół letniej pracy w WZZ. To była niespodzianka. Ludzie przyłączali się do tego strajku, komitety strajkowe przynosiły swoje postulaty - żądania i okazało się, że te żądania się wzajemnie pokrywają i generalnie odzwierciedlają naszą propagandę. Popularność opierała się na tym, że my nie chcieliśmy zapomnienia masakry na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. (…) Dla nas Solidarność to było z jednej strony niewiarygodnie dużo pracy, tak, że dzień z dniem się zlewał. Równocześnie był to okres niesamowitej radości, że to się udało. Trafiliśmy w nastroje i w żądania milionów ludzi.”
Aktywność „Solidarności” przybliżył Andrzej Gwiazda, który z błyskiem w oku wspominał początki swojej wieloletniej działalności: „Zapalaliśmy znicze na grobach poległych. Poza tym byliśmy kontemplatorami 1970 roku, gdzie też była podjęta walka o uniezależnienie związków, z tym, że przegrana. W hotelu robotniczym na Lipowej bezpieka zabrała kartkę, gdzie nie było 21 postulatów, ale ta idea była w innych punktach sprecyzowana. To była kontynuacja. Jak gdzieś zaczęli się nad nami użalać, że nie zrobiliśmy kariery, czyli pieniędzy na Solidarności, mówiliśmy, że wręcz przeciwnie. Nie jesteśmy pokrzywdzeni, jesteśmy wyjątkowymi szczęściarzami, bo grupa WZZ była nieliczna, a takich grup prawdopodobnie jest na świecie wciąż setki tysięcy, które są odrzucane. Nas akurat zaakceptowało społeczeństwo - to jest wyjątkowe szczęście.”
Co ich motywowało?
Według małżeństwa Gwiazdów, oczywistym było, że należy działać poprzez związki zawodowe. „Pracownicy byli niesamowicie wyzyskiwani i represjonowani politycznie. Równocześnie, stwierdziliśmy, że nawet najbardziej szlachetne istoty, które się zrzeszyły w Komitet Obrony Robotników, nie są w stanie bronić ludzi w tych wszystkich drobnych sprawach dotyczących miejsca pracy” - mówi Joanna Duda-Gwiazda.
Andrzej Gwiazda opowiedział o wyzysku wobec polskich robotników, który również przyczynił się do powstania „Solidarności”: „Liczyliśmy, bo to się da policzyć, że na zachodzie w przemyśle okrętowym i maszynowym, koszt robocizny bezpośredniej stanowił od 30 do 40 procent. W Polsce nie osiągał 4 procent. Według niezależnych ekonomistów, podziemnych oczywiście, 70 procent dochodu narodowego szło na potrzeby utrzymywania systemu, czyli 30 procent zostawało w kraju. To dawało realną szansę trzykrotnego podniesienia płacy. (…) Jeśli chodzi o niepodległość, My trzymaliśmy się linii związkowych. Mieliśmy związkową działalność, a związkowa działalność to jest walka o wysokość płac. Spotkania były w maksymalnie 5 osobowych grupach, bo bezpieka stale chodziła naszymi śladami i rozbijała spotkania, aresztowała, rozganiała. Oczywiste było, że więcej chcieliby wszyscy. Tylko na to, aby zażądać podwyżek trzeba mieć argument. Po analizie, okazywało się, że nawet małe przedsiębiorstwa, stwierdzano, wykonują prace nieopłacone na rzecz systemu. W WZZ niepodległość nie wynikała z górnolotnych haseł, tylko z codziennej konieczności, żeby zdobyć zarobek.”
„W którejś dyskusji, prowadzonej na temat obecnej działalności Solidarności, związków zawodowych, był podniesiony problem „Czy związek zawodowy może się wypowiadać na temat polityki? Czy nie powinien być apolityczny? Już wszyscy zauważyli, że kapitał ma narodowość, czyli związek zawodowy też powinien być patriotyczny” - tak zakończyła wątek Joanna Duda- Gwiazda.
Co można uznać za sukces, a co się nie udało?
Na to pytanie, śmiejąc się, Joanna Duda-Gwiazda odpowiedziała: „nie udało się pokonać czołgów.” Andrzej Gwiazda stwierdził: „Nie ulegliśmy wpływom agentury. Mimo, że przewodniczącym był agent bezpieki. Szacowane jest, że w Solidarności pracowało 300 tysięcy tajnych współpracowników. Do 13 grudnia Solidarność się nie ugięła, wprowadzenie stanu wojennego jest świadectwem i przypieczętowaniem klęski agentury. Okazało się, że demokratycznej organizacji, agentura nie jest w stanie przewalczyć, nawet bardzo liczna i wpływowa. To jest nauka nie tylko dla Polaków”.
Czy z perspektywy czasu zrobiliby coś inaczej?
„Chyba nie, bo niebyło możliwości zrobienia czegoś inaczej. Robiliśmy tyle, na ile było nas stać, żeby „Solidarność” była propolską organizacją”- odpowiedział Andrzej Gwiazda, bez chwili zastanowienia.
Kompleksy względem zachodu
„Solidarność była buntem przeciwko zarządzaniu naszymi zakładami, fabrykami. Nie mieliśmy wtedy żadnych kompleksów wobec Zachodu”- mówił Andrzej Gwiazda.
Jego małżonka, kontynuując wątek, dodała: „Zła jakość, a równocześnie wielki wyzysk robotników, powodował system akordowy. Celem naszego związku też było to, żeby zmniejszyć wysiłek. Jeśli chodzi o kompleksy, to ludzie pracujący w przemyśle okrętowym nie mieli żadnych kompleksów. Nasze statki były piękne, dobrze zrobione.”
Ten temat przywołał wspomnienie Joanny Dudy-Gwiazdy, którym postanowiła się podzielić: „Kiedyś żeglowałam. Popłynęłam w rejsie kobiecym do Wielkiej Brytanii. I tam czytałam w gazetach, że będzie wielki strajk. Myślałyśmy, że zobaczymy, jak zaraz będą pędzić jakieś watahy policji, ludzie będą maszerować, będzie się działo. Wychodzimy na miasto, a tam sobie ludzie leżą na trawnikach, pikniki sobie robą.” Puentując dodała: „Normalnie strajk, to taki moment, kiedy się nie pracuje, czyli coś w rodzaju chwilowych wakacji. Strajk Polski wyglądał inaczej. (…) Po masakrze grudniowej, zależało nam na tym, że kiedy ludzie podejmują strajk, zgłaszają żądania, żeby nie wychodzili na ulice. Jak zostaliby w zakładzie była szansa coś wywojować i tych ludzi ochronić.”
„Solidarność”. Jaka była kiedyś, a jaka jest teraz?
Joanna Duda Gwiazda: „Solidarność miała kiepski okres. Działacze „Solidarności”, wylansowani przez bezpiekę, przestali być aktywni. Głoszono hasła, że bezrobocie jest konieczne. To był taki okres, że wszystko co państwowe należało rozwalić. To oczywiście była straszna głupota, bo cały przemysł był państwowy. Czyli co? Mieliśmy zlikwidować całą gospodarkę? W okresie tego szaleństwa, robotnicy w likwidowanych zakładach, nie było działania Solidarności. To było tragiczne w skutkach. To było tragiczne”.
Małżeństwo zgodnie stwierdziło, że w tej chwili Solidarność się odbudowała i wróciła na tory związkowe. „W zmienionych warunkach jest kontynuatorką tej pierwszej „Solidarności”- spuentowali.
Jak dbać o dziedzictwo „Solidarności”?
Małżeństwo Gwiazdów, poproszeni o rady dla młodego pokolenia, opowiedzieli, co ich zdaniem jest najlepszym sposobem na uczczenie i dbanie o spuściznę „Solidarności”: „Pierwsza sprawa, jeśli chcemy wyciągać wnioski z historii, rozróżniać bohaterów, trzeba historię poznać. Ta historia pisze się naprawdę szybko. Historycy właściwie nie opisali tej historii dobrze. Szukanie historii może być ciekawym zajęciem”. Andrzej Gwiazda zwrócił uwagę na to, że jeśli coś ma być ciekawe, musi być prawdziwe: „Absolutnym warunkiem demokracji jest prawdziwa informacja. (…) Jeżeli lud jest okłamywany, podejmuje decyzje nie w swoim interesie. (…) Dotychczas nie było bazy. Baza polityczna jest zawsze wątpliwa, bo partia jest częścią. Historię piszą zwycięzcy, dlatego historia Solidarności była pisana różnie. (…) My w chwili wybuchu strajku wiedzieliśmy, że jest prowokowany. Świadomie daliśmy się sprowokować. Wykorzystaliśmy tę ich prowokację do rozwinięcia strajku.
Przez 30 lat nie można było powiedzieć, kim jest Wałęsa, choć akta dawno było odkryte. W tej chwili wszyscy już to wiedzą. To okazuje, na ile brak informacji wpływa na demokrację. Wałęsa był wybrany absolutnie demokratycznie”.
Rady dla Białorusi
W chwili obecnej swój Sierpień przeżywa Białoruś. Andrzej Gwiazda, poproszony o radę dla naszych wschodnich sąsiadów, od razu stwierdził z pełnym przekonaniem: „Trzeba im pomóc, żeby się mogli określić. My byliśmy w najweselszym baraku, w obozie socjalistycznym”.
„Można im poradzić cierpliwość. Ona jest uciążliwa niestety, ale z nieustępliwą cierpliwością wygrają” - dodał.
Zakochani w górach
Wiele osób, kiedy słyszy Andrzej i Joanna Gwiazdowie, oprócz hasła „Solidarność”, myśli „Bieszczady”. Znani z zamiłowania do górskich krajobrazów, postanowili opowiedzieć o tym, dlaczego ich serca skradły właśnie górskie szczyty: „Nie tylko Bieszczady! My po prostu jesteśmy absolutnie zakochani w górach. Nie możemy bez nich żyć” - z błyskiem w oku stwierdziła Joanna Duda-Gwiazda.
„Przeszliśmy wszystkie polskie góry. Zrobiliśmy tour w Alpach, zdobyliśmy wszystkie ważne szlaki w Europie. Kiedy otworzyła się pierwsza możliwość, że możemy pasmo dostać, pojechaliśmy do Hiszpanii” - dodał Andrzej Gwiazda
Pasje i marzenia Państwa Gwiazdów
Joanna Duda-Gwiazda podzieliła się tym, co jest wielką pasją jej męża oraz jakie są ich motywacje do tak licznych wypraw: „Na wielkie góry już nie wejdziemy. (…) Andrzej ma taką pasję, że fotografuje góry. Ze zdjęć układa długie panoramki. (…) Udało nam się być na wszystkich kontynentach poza Ameryką Południową i Afryką. Jesteśmy ciągle ciekawi świata i ludzi”.
O co nikt Państwa nigdy nie pytał?
Andrzej Gwiazda, zapytany o to, czy jest coś, o co nikt nigdy nie pytał jego oraz jego małżonki, a chcieliby o tym opowiedzieć, z przekonaniem stwierdził: „Chcielibyśmy powiedzieć o historii. O tych elementach historii, które z nieznanych przez nas powodów, są wciąż nieopowiedziane. Mamy mocne podstawy, wypowiedź czeskiego wywiadu, że zmiana systemu była planowana. W 1968, kiedy komuna sterowana z Moskwy, utraciła zaufanie komunistów zachodnich, wtedy już była planowana zmiana systemu. Historycy co krok muszą się potykać o takie informacje, ale ich niezauważają. Nie wiem czy celowo, czy taka moda u nich planuje. To jest bardzo istotna sprawa dla oceny nie tylko tego co się dzieje w państwie, ale też dla podejmowanych przez nas decyzji”.