W tym miejscu, gdzie dziś znajduje się pomnik upamiętniający inspektorów celnych poległych w czasie II wojny światowej burmistrz Malborka, Marek Charzewski powiedział m.in.: „dziś jest nam bardzo trudno w sposób logiczny wytłumaczyć, jak to możliwe, że w cywilizowanym kraju narodziła się ideologia, która potrafiła przekształcić większość mieszkańców w bestie”.
Burmistrz Malborka przypomniał też, że celnicy z Kałdowa byli jednymi z pierwszych Polaków, którzy zginęli w walce z niemieckimi najeźdcami. Tu bowiem w 1939 roku znajdowało się przejście graniczne między Wolnym Miastem Gdańsk a Niemcami. Nadzorująca je placówka polskiego Inspektoratu Ceł, została już w maju 1939 roku spalona przez Niemców i przeniesiono ją do wagonów kolejowych na pobliskim wiadukcie. Polscy celnicy nie mieli tu dnia spokoju – przez długie letnie miesiące, aż do wybuchu wojny byli nękani przez niemieckich dywersantów i bojówki hitlerowskie.
By przybliżyć zebranym tę tragiczną historię, Sklepy Cynamonowe, przygotowały krótką inscenizację pt. „A jednak wojna...”. Obchody w Kałdowie były kontynuowane także w Szymankowie, w tamtejszym kościele i pod pomnikiem poświęconym kolejarzom, celnikom i ich rodzinom, zamordowanym nad ranem 1 września 1939 r. po skierowaniu na boczny tor pociągu z niemieckimi żołnierzami zmierzającymi do polskiego Tczewa.
Z kolei Muzeum Zamkowe przygotowało dla mieszkańców Malborka okolicznościowe wykłady historyczne w Karwanie poświęcone tym tragicznym kartom z dziejów naszego regionu.