Burmistrz Malborka, Marek Charzewski, otwierając wystawę przypomniał zebranym o tragicznych wydarzeniach z gdańskiego finału WOŚP i zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, którego znał osobiście. Zebrani uczcili wspomnienie Zmarłego minutą ciszy. W ten sposób wystawa malarstwa Krzysztofa Chrobota uzyskała dodatkowy kontekst, szczególnie w odniesieniu do tych jego prac, które są bardzo osobistymi wypowiedziami malarskimi, przywołującymi piszącemu te słowa na myśl obrazy Petera Breughla (Starszego). Chaos naszej codzienności, gdzie w tłumie i zgiełku przemieszane są ze sobą zdarzenia błahe i tragiczne, banalne i znaczące. To intymne miejscami „notatki”, zapisane malarskim językiem, krótkie chwile – dostrzeżone i zapamiętane pośród zgiełku codzienności. To fragmenty spostrzeżeń (myśli?) artysty. To migawkowe obrazy, czasem pojedyncze frazy, czy słowa zapisane pośród barwnych plam, wizerunków postaci, czy architektury. Malarz niekiedy „notuje” je z „powagą” malarstwa realistycznego, choć w formie podobnej do twórczości malarzy naiwnych. Niekiedy jego malarski „zapis” kojarzy się z dziewiętnastowiecznymi ekspresjonistami, a czasem przywołuje na myśl malarstwo dzieci...
To wszystko przekonuje, że Krzysztof Chrobot jest wnikliwym obserwatorem codzienności, owego smutnego w ostatecznym rozrachunku „życia powszedniego” większości z nas. Egzystencji zatopionego w tłumie anonimowego przechodnia bądź tonącego w natłoku wirtualnych „zdarzeń” samotnego „internauty”. A przecież pozornie wszyscy uczestniczymy we współczesnym barwnym korowodzie życia, okraszonym infantylnym „szczęściem” emanującym z medialnych reklam.
Obrazy Krzysztofa Chrobota – pełne przecież barw i kontrastów, nie wywołują w nas pustej wesołkowatości, czy łatwego samozadowolenia – a raczej refleksję nad otaczającym nas chaosem zdarzeń, może nawet niepokój... I choć, jak sam artysta mówi, czuje się on „staro”, to może to jego trzydziestoletnie twórcze wysiłki właśnie teraz doprowadziły go – jako malarza - w miejsce, w którym ma nam wszystkim coś bardzo ważnego do powiedzenia... I może dlatego właśnie nie powinien jeszcze odchodzić na „emeryturę z malarstwem i sztuką”.