Tragedia jaka wydarzyła się podczas finału WOŚP w Gdańsku - śmierć prezydenta Pawła Adamowicza, zadana przez zbrodniarza, który po okrutnym morderstwie jeszcze przez chwilę triumfował na scenie - poruszyła całą Polskę. W wielu miastach odbyły się marsze w intencji zatrzymania podziałów i zła rozpanoszonego w życiu publicznym, zła jakie generuje rozmaity „hejt” i nienawistne wypowiedzi.
W Malborku mieszkańcy, którzy przyszli w poniedziałkowy wieczór, bo poczuli,że w obliczu tej tragedii „tak trzeba”, ze zdziwieniem skonstantowali, że tak wielu ludzi odpowiedziało w tak krótkim czasie na spontaniczny apel włodarzy. Pod pomnikiem króla Kazimierza Jagiellończyka uczestnicy w ciszy zapalali znicze. Nikt oficjalnie nie zabierał głosu... W ten poniedziałkowy wieczór wszyscy, którzy się zebrali, byli po prostu dla siebie nawzajem, zwykłymi ludźmi, mieszkańcami, znajomymi, sąsiadami, wstrząśniętymi, pełnymi smutnej refleksji nad tym, co wydarzyło się na scenie „Światełka do nieba” w Gdańsku.