Ada Kamińska: Jak zaczęła się Twoja przygoda z hokejem i dlaczego akurat hokej na lodzie?
Michał Sadowski: Moja przygoda z łyżwami i lodem zaczęła się gdy miałem osiem lat. Tata zaczął zabierać mnie na lodowisko, które wówczas znajdowało się na ulicy Parkowej. Później, razem z trenerem Sławkiem założyli szkółkę hokeja i tak to się zaczęło. Spodobała mi się jazda na łyżwach i postanowiłem spróbować swoich sił. Na początku mieliśmy mało sprzętu, ale z pomocą przyszli nam panowie z gdańskiego Stoczniowca, którzy już wtedy promowali hokej na Pomorzu. Wtedy, na początku drogi, nie myślałem o hokeju w kategoriach zawodowych. Traktowałem to zwyczajnie, amatorsko.
A.K: Ile lat trenujesz, ile czasu poświęcasz i co dla Ciebie znaczy ten sport?
M.S: Trenuję od 2008 roku, co daje w sumie 10 lat. Ostanie 3 sezony treningi mam już na poziomie wyższym. W hokeju sezon trwa od sierpnia do marca, poprzedzony jest okresem przygotowań. Dla mnie hokej to plan na przyszłość – obecnie uczę się w szkole w SMS Toruń.
A.K: Powiedz nam co jest takiego w hokeju, że chcesz go uprawiać?
M.S: Hokej to nie jest sport popularny i to fascynuje mnie w nim najbardziej. Nie chciałem iść w standardy: w piłkę nożną czy siatkę. Podoba mi się to, że uprawiam sport niszowy. I ważne jest dla mnie, że dobrze spędzam czas, realizując przy tym swoje pasje.
A.K: Opowiedz o sukcesach...
M.S: Sukcesy… Z Bombersami trzykrotnie wygraliśmy Mistrzostwo Polski na Rolkach. Gram w trzech, innych klubach ŁKH Łódź, GKS Stoczniowiec Gdańsk i aktualnie gram w SMS MKS Sokołach Toruń. W ubiegłym roku grałem w Stoczniowcu i zdobywałem bramki, pomagalem drużynie młodzieżowej KPOZHL. Trenowałem też ze starszym rocznikiem, który zdobył Mistrzostwo Polski. Za tydzień, z Sokołami, jedziemy na Ogólnopolską Olimpiadę Młodzieży „Podkarpackie 2018”, gdzie każda drużyna ma aspiracje na medal. W połowie marca jadę na Mistrzostwa Polski Centralnej Ligii Juniorów i tu również mamy aspiracje na medal.
A.K: Rodzice wspierają Cię w Twoim wyborze?
M.S: Rodzice wpierają mnie z całych sił. Zawsze są pomocni, wożą mnie na treningi, jeżdżą ze mną na mecze. Przede wszystkim pomagają mi w podejmowaniu trudnych czasem dla mnie decyzji. Są dla mnie bardzo ważni.
A.K: Hokej to brutalny sport. Jak się zachowujesz wiedząc, że każdej chwili można zaliczyć kontuzję?
M.S: To po części jest spontan, gramy na adrenalinie, nikt nie myśli o potencjalnej kontuzji. Gdyby tak było nie moglibyśmy wejść na taflę. Lubie to w hokeju, że jest szybki, nieprzewidywalny, że trzeba w punk podejmować szybkie decyzje.
A.K: Z jakim nr grasz i dlaczego?
M.S: Jak tylko mogę to wybieram numer 71, dlatego że to rok urodzenia moich Rodziców. Jeśli ten numer jest zajęty zazwyczaj zamieniam cyfry i biorę 17. Teraz gram właśnie z siedemnastką.
A.K: Jakie masz plany związane z hokejem, co jest priorytetem?
M.S: Chciałbym zostać zawodnikiem w reprezentacji Polski. Jeśli wszystko się dobrze potoczy i nic nie wymknie się spod kontroli to mam nadzieję ten cel osiągnąć.
A.K: Kim prywatnie jest Michał Sadowski? Czy poza hokejem jest czas i margines na inne historie, nie związane ze sportem?
M.S: Mam 17 lat, pochodzę z Malborka. W wolnym czasie próbuję pomagać moim bliskim, staram się też mimo natłoku zajęć i tego, że mieszkam w Toruniu, utrzymywać stare kontakty z z moimi przyjaciółmi z Malborka. Oni również mnie wspierają w realizowaniu mojej pasji. Na co dzień uczę się i mieszkam w Toruniu. Nie zapomniałem o mojej byłej drużynie hokejowej – lubię pomagać im i mojemu trenerowi Sławkowi Nawrockiemu, który wcześniej pomógł mi, kiedy zaczynałem przygodę z hokejem. Czasami zdarza mi się, poza sezonem, wspomóc byłą drużynę AP Malbork w okręgowych rozgrywkach piłki nożnej.
A.K: Cóż dodać - życzę sukcesów. Dziękuję za rozmowę.