Przypomnijmy, że do zajścia doszło w sobotę, 7 października, podczas meczu w lidze D2 Malbork z rocznika 2006. Na boisku w Kwidzynie zmierzyły się wówczas drużyny miejscowego Rodła i Pomezanii Malbork. Po meczu zakończonym zwycięstwem Rodła 2:1 schodzącego z murawy trenera gości zaatakował jednak jeden z rodziców gospodarzy. Na filmie widać jak napastnik szarpał, kopał oraz próbował uderzyć trenera w twarz. Inni rodzice dzieci z Malborka i Kwidzyna powstrzymali jednak mężczyzn przed bijatyką.
Agresja rodziców z Kwidzyna czy też trenera Pomezanii
Jak czytamy w oficjalnym zgłoszeniu do Pomorskiego Związku Piłki Nożnej - Podokręg Malbork Wydział Dyscypliny: „Przez cały mecz na płycie boiska przebywali rodzice Rodła ubliżając trenerowi Pomezanii, który zażądał opuszczenia przez nich płyty na co sędzia nie reagował co wzmogło ich agresję w stosunku do opiekunów i dzieci Pomezanii. Sędzia nie panował nad sytuacją uznając bramkę przy 1 zawodniku na boisku więcej Rodła (cały mecz został nagrany). Zachęcane dzieci Rodła grały agresywnie, przekraczając wielokrotnie przepisy na co sędzia nadal pod presją nic nie zrobił. Piłkarze Pomezanii byli zastraszeni i zdezorientowani co wpłynęło na grę i wynik”.
-Zobaczymy jak ten czyn zakwalifikuje Związek – wyjaśnia Paweł Rybarczyk, dyrektor sportowy Pomezanii. - Takie sytuacje należy bezwzględnie potępiać, nie ma przyzwolenia na takie zachowania. To był mecz dzieci, na nim nie ma ochrony. W czwartek, 19 października, odbędzie się pierwsze posiedzenie Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, więc być może dowiemy się jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte w tej sprawie.
W kwidzyńskim klubie także liczą na spotkanie w Związku i wyjaśnienie sprawy. Według Kwidzyna uwagi malborskiego klubu okazują się bowiem całkowicie bez pokrycia. Jak podkreślają, podczas meczu na płycie boiska w ogóle nie było rodziców. Za linią końcową znajdowała się jedynie osoba wykonującą zdjęcia na potrzeby klubowej strony internetowej. Nikt również nie atakował ani trenera, ani zawodników z Malborka. Rodzice dzieci jednego i drugiego klubu obserwowali natomiast poczynania swoich pociech z trybun, oddzielonych od murawy boiska kilkumetrową bieżnią. Co więcej, kwidzynianie podkreślają, że agresją epatował raczej...trener zespołu z Malborka.
Rodzice wezwali policję, ale nikt nie złożył zawiadomienia
- Jedyną prowokacją w tym meczu było zachowanie trenera Pomezanii – podkreśla w swym oświadczeniu Marcin Przychodzki, który zaatakował szkoleniowca gości. - W trakcie meczu podważał decyzje i głośno krytykował pracę sędziego. Szalę goryczy przelała sytuacja, która miała miejsce po meczu, podczas świętowania naszego zwycięstwa. Trener gości, idąc z ławki rezerwowych, zbliżył się w moim kierunku i rzucił „wiązanką”. Wypowiedziane przez niego słowa nie były bezpośrednio adresowane do mnie tylko do naszych dzieci oraz kibiców naszego zespołu. Były to raptem dwa zdania, ale zwrotów typu: „ci..oty je...ne”, „pe...ły pie....ne” czy „wieśniaki”, nikt nie powinien używać. Na pewno nie trener wobec 11-letnich dzieci. Przyznaję jednak, że nie powinienem tak się zachować. Zdaję sobie sprawę, że jest to niedopuszczalne. W przypływie emocji nie przemyślałem swego postępowania – przyznaje napastnik.
Żadne zachowania nie usprawiedliwiają czynnej napaści
Klub wydał na okoliczność zajścia oświadczenie, w którym czytamy: „MOP Pomezania Malbork zdecydowanie potępia tego typu zachowania zarówno na treningach jak i podczas meczów ligowych. Żadne wcześniejsze zachowania zarówno trenerów jak i rodziców nie usprawiedliwiają czynnej napaści. Sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że doszło do tego podczas meczu 11-latków. Podejmiemy jako klub wszelkie regulaminowe kroki żeby wyjaśnić temat na szczeblu Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Tematem powinna zająć się Komisja Dyscyplinarna. Jednocześnie apelujemy do rodziców wszystkich roczników młodzieżowych o zachowanie zdrowego rozsądku i powstrzymanie się od niepoprawnych zachowań pod wpływem emocji. Wszystkim nam zależy na tym żeby wychowywać młodych adeptów piłki nożnej w duchu Fair-Play. Szkolenie młodzieży w MOP Pomezania Malbork zawsze będzie odbywać się z poszanowaniem tych zasad. Mamy nadzieje że to ostatni tego typu incydent podczas meczów z udziałem naszych zawodników”.
Trenerowi powinni odebrać licencję
Całą sytuacją zaskoczony był prezes kwidzyńskiego klubu Krzysztof Pierepienko.
- To logicznie nie ma sensu – zauważa. - Dlaczego rodzic, po wygranym meczu, bez powodu, miałby zaatakować trenera rywali, szarpać go, itp. Na boisku była właściwie tylko ciesząca się ze zwycięstwa drużyna Rodła. Mogło to być wynikiem wcześniejszego zachowania trenera Pomezanii. Mimo wszystko jednak rodzic zawodnika naszego klubu nie miał prawa zachować się w ten sposób. To karygodne. Nieco więcej światła na sprawę rzuca syn prezesa Rodła, który nad drużyna z rocznika 2006 sprawuje opiekę medyczną.
- Przy samym zdarzeniu mnie już nie było – wyjaśnia Marek Pierepienko. - Poszedłem z sędzią do szatni, gdzie musiałem uzupełnić niezbędne dokumenty. Natomiast widziałem i słyszałem wszystko co działo się wcześniej i trener z Malborka powinien posypać swoją głowę popiołem. Z ławki trenerskiej w kierunku dzieci padały bowiem różne „k...wy”, „ch....je” i tym podobne bluzgi. Nawet jeśli zwracał się tak tylko do swoich zawodników czy też mówił to „w niebo” to jest to karygodne. Temu człowiekowi powinni zabrać licencję trenerską i dać solidnego kopa w tyłek – mówi M. Pierepienko.
Wybielają siebie i obarczają mnie winą
Trener Arkadiusz Wesołowski wyjaśnia, że upublicznione nagranie dokładnie pokazuje całą sytuację. Cieszy się również, że film ten pojawił się w mediach.
- Próbuję w całej tej sytuacji zachować spokój i obiektywizm – mówi Arkadiusz Wesołowski, napadnięty trener Pomezanii. – Choć to ja zostałem zaatakowany przez rodzica na oczach dzieci, moich podopiecznych, rodziców. Mało tego, na filmie widać jak jedenastolatkowie mnie kopią. Czy to da się w jakiś sposób obronić? Boli mnie, że po takim zajściu strona kwidzyńska dalej szuka zaczepki zamiast poszukać woli porozumienia. Strona kwidzyńska mocno przerysowuje temat, próbując wybielić siebie i obarczając mnie winą i odpowiedzialnością za całe zajście. Kiedy miałem niby ich sprowokować? Przecież graliśmy z nimi drugie spotkanie, pierwsze jakieś pół roku wcześniej. Protokoły sędziowskie po tamtym meczu są pozytywne, nie wykazały żadnych uchybień z mojej strony. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Wystąpię z powództwa cywilnego.
Dyrektor sportowy Pomezanii podkreśla, że klub stara się zachować pełen obiektywizm w tej sytuacji.
- Jeśli wersja Kwidzyna znajdzie potwierdzenie w faktach to nie zamieciemy tej sprawy pod dywan, wyciągniemy konsekwencje – podkreśla P. Rybarczyk.
Starcie Rodła i Pomezanii zakończyło się wygraną gospodarzy 2:1.