Jak napisali autorzy petycji, 41-letni Vladimir Solomko do 2014 r. mieszkał z żoną Hanną i synem Nikitą w Doniecku. 12 lipca zostali wypędzeni ze swojego domu przez prorosyjskich separatystów. Tamtego dnia zawaliło się ich dotychczasowe życie. Vladimir stracił pracę informatyka na tamtejszym uniwersytecie chrześcijańskim. Hanna musiała przerwać studia na ostatnim roku turystyki i także zrezygnować z pracy. Nikita przestał chodzić do szkoły. Początkowo małżeństwo z dzieckiem znalazło schronienie u rodziców Hanny, później pomieszkiwali u rodziców Vladimira - obie miejscowości leżą w Donbasie i znajdują się w rękach separatystów.
Przez kilka miesięcy Vladimir próbował znaleźć pracę i mieszkanie w zachodniej Ukrainie (w tym czasie Hanna z Nikitą przebywała u rodziny w Donbasie), ale bezskutecznie. Desperacja i obawa o przyszłość swoich bliskich skłoniła go do podjęcia radykalnego kroku – wyjazdu w nieznane do Polski. W grudniu 2014 r. w trójkę dotarli na przejście graniczne w Medyce – bez żadnych dokumentów. Poprosili o ochronę międzynarodową i Straż Graniczna wpuściła ich do Polski. Potem poprzez ośrodek dla uchodźców, dzięki kontaktom z Kościołem Zielonoświątkowym i Kościołem Chrześcijan Baptystów, trafili do Malborka, gdzie mieszkają od ponad dwóch lat.
Jak czytamy w petycji, w Malborku rodzina zaczęła na nowo układać sobie życie. Tutaj na świat przyszedł ich drugi synek, Janek. Z pomocą mieszkańców Vladimir znalazł mieszkanie i pracę. Nikita doskonale radzi sobie w polskiej szkole, co potwierdza dyrekcja i nauczyciele:
„Dziecko bardzo szybko zaaklimatyzowało się w nowym towarzystwie, w nowej szkole i rzeczywistości. Jest dobrym uczniem i obecnie włada swobodnie językiem polskim w mowie i piśmie. Jest przygotowany do zajęć, aktywny i koleżeński. Na pewno byłoby to dla niego dużą stratą, gdyby musiał opuścić szkołę i nasz kraj.”
Rodzina cieszy się dobrą opinią w swoim środowisku. Swoją przyszłość wiąże z Polską.
Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców uznał jednak, że powinni opuścić nasz kraj i wyjechać na zachodnią Ukrainę.
- Warto podkreślić, że Vladimir z rodziną jak uchodźcy uciekli z rejonu objętego wojną, natomiast w zachodniej Ukrainie nie mają nikogo, musieliby więc znowu zaczynać życie od zera. Nie bez znaczenia jest też podnoszony przez Vladimira wątek jego polskich korzeni. Mieszkaniec Malborka zapewnia, że jego pradziadkowie byli Polakami. Niestety, z obawy przed prześladowaniami zniszczyli dokumenty – dziś Vladimir nie jest w stanie udokumentować swojego pochodzenia – tłumaczą autorzy petycji. - Biorąc pod uwagę powyższe: dotychczasowe trudne koleje losu rodziny w Donbasie, chęć pozostania na stałe w Polsce, pozytywne opinie o rodzinie w obecnym miejscu zamieszkania - występujemy z prośbą o wzięcie pod uwagę naszego apelu. Prosimy o pozytywne rozpatrzenie odwołania Vladimira Solomko od decyzji Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców i przyznanie jemu i jego bliskim takiej formy pomocy, która pozwoliłaby im pozostać w Polsce na stałe.
Petycję można podpisać na stronie www.change.org. Do poniedziałkowego popołudnia pod apelem o pozwolenie na pobyt w Polsce rodziny Władimira Sołomko z Donbasu podpisało się 171 osób.