Każdy taki wyjazd do płonącej trawy, niezależnie czy zastępu PSP, czy ochotniczej straży, pociąga za sobą koszty ponoszone przez całą nasza społeczność. Czasami trudno to po prostu wytłumaczyć tym, którzy do takich pożarów doprowadzają. A tylko w minionym tygodniu takich interwencji było aż 13.
Rzecznik Janusz Leszczewski porównywał dane z tego i ubiegłego roku, jeśli chodzi o wyjazdy do palących się traw. Na szczęście, jest szansa, że ubiegłoroczny niechlubny rekord nie zostanie powtórzony. W tym roku, do poniedziałku, strażacy interweniowali 34 razy, a w 2016 r. do początku kwietnia było ich już 50. Teraz jest już nowa trawa, padają deszcze i wszystko się zieleni. Spada więc także zagrożenie pożarowe na łąkach, w rowach i skarpach.
Strażacy wyjeżdżali także do dwóch palących się śmietników, do pożaru sadzy w kominie i do uwiezionych windzie dwojga ludzi. Awaria miała miejsce w bloku przy ul. Sienkiewicza, a winda zatrzymała się miedzy 9 a 10 piętrem. Oczywiście, cała akcja skończyła się happy endem. Strażacy są przeszkoleni m. in. przez pracowników spółdzielni i wiedzą, co i jak w takich wypadkach w wieżowcach jest istotne. Ponadto mają swoje zapasowe klucze, aby akcje ratowania przebiegały w sprawnie i szybko.
Strażacy nieustannie się szkolą, trenują umiejętności, procedury itp. Wszystko po to, byśmy mogli czuć się bezpiecznie, a oni sprawniej wykonywać zadania i akcje. Np. 24 kwietnia czeka strażaków z PSP oraz jednostek OSP szkolenie na temat postępowania w wyniku zdarzeń i wypadków związanych różnorodnymi formami cystern i ich zawartością. Prócz teoretycznych aspektów zagadnienia, strażacy będą ćwiczyć praktyczne działania. Wszystko pod okiem zewnętrznego specjalisty. Szczegółowy scenariusz ćwiczeń jest utrzymywany w tajemnicy.