Spotkania były trzy: dotyczące okolic ul. 17 Marca i Grunwaldzkiej, Reymonta i Orzeszkowej oraz Armii Krajowej. Tak wyszło z wcześniejszych analiz.
- To trzy obszary, gdzie rewitalizacja jest najbardziej potrzebna – mówi Marek Charzewski, burmistrz Malborka.
Wszędzie scenariusz dyskusji był podobny, bo najpierw uczestnicy mieli wymienić słabe strony miejsc, w których mieszkają, a potem zaproponować zmiany, które przyczynić się mogą do ożywienia gospodarczego i społecznego, a także ewentualne inwestycje w infrastrukturę.
Sporo czasu zajęło mieszkańcom wyliczanie zauważanych braków. To prawdopodobnie dlatego, że przez ostatnie lata nikt z taką uwagą nie chciał słuchać o ich codziennych problemach i bolączkach. Do najważniejszych zaliczali zwykle „twarde” działania, które mogłyby poprawić ich jakość życia. Tak było podczas ostatniego spotkania w Szpitalu Jerozolimskim. Zdominowali je mieszkańcy ul. Szerokiej. Trudno mieć do nich pretensje – przez dziesięciolecia nie mogą doprosić się porządnej nawierzchni, chodników, oświetlenia... Tymczasem partycypowali w kosztach budowy wodociągu i sieci gazowej.
Dyskusje miały jednak przede wszystkim uwolnić pomysły zgłaszane przez zainteresowanych, zaangażować ich nie tylko w tworzenie planu rewitalizacji, ale również w jego późniejszą realizację. Tak naprawdę chodzi bowiem o to, by przełamać marazm, obudzić ludzi, by poczuli się współgospodarzami miejsc, które oficjalnie uchodzą za zdegradowane, zapuszczone, niemal martwe. To nie muszą być wielkie i kosztowne przedsięwzięcia. Czasami wystarczą inicjatywy, których podejmą się sąsiedzi czy grupy nieformalne. Liczy się bowiem zaangażowanie, współpraca, a ta – krok po kroku – może doprowadzić do większej zmiany.
Co ciekawe, a widać to na zdjęciach zrobionych podczas dyskusji, już samo rozstawienie leżaków ożywiało miejsca, w których odbywały się konsultacje. Taki niecodzienny widok budził zainteresowanie przechodniów, którzy mogli włączyć się w dyskusję. Brawa należą się zatem pomysłodawcom takiego niekonwencjonalnego podejścia do poważnej debaty o przyszłości.
Zgłaszane propozycje zostały skrzętnie spisane.
- Zbieramy wszystkie pomysły, by stworzyć program rewitalizacji nie zza biurka. Po co? Mamy nadzieję, że wiele przedsięwzięć uda się zrealizować dzięki środkom, które chcemy pozyskiwać. Bez tego dokumentu nie wykorzystamy szansy, jaka jest przed nami w związku z ostatnim tak dużym rozdaniem środków unijnych – tłumaczy Marek Charzewski, burmistrz Malborka.
Projekt programu rewitalizacji zostanie zaprezentowany 1 października. Spotkanie odbędzie się w Szkole Łacińskiej.