W ubiegłym tygodniu doszło do spotkania urzędników z przedsiębiorcami z targowiska. Wszystko przez informacje o propozycjach opłat, jakie trafiły do ich rąk. Przychylając się do wcześniejszych postulatów, władze miasta zgodziły się, by nowa droga w dni targowe była wykorzystywana przez handlujących, jednak, prócz opłaty targowej, musieliby oni wnosić również opłaty za zajęcie pasa drogowego.
Tymczasem ustawienie straganów na ulicy to żadne widzimisię kupców, którym nagle zachciało się pasażu handlowego. To raczej próba rozwiązania problemów z brakiem terenu na rozłożenie stanowisk przez wszystkich chętnych. Tak naprawdę, po sprzedaży sporego gruntu i wytyczeniu nowej ulicy, miejsce do targowania nagle bardzo się skurczyło. Trudno więc się dziwić, że drobni przedsiębiorcy próbują wynegocjować możliwość prowadzenia normalnej działalności. Od początku roku byli dobrej myśli, bo włodarze nie mówili „nie” na propozycję ulokowania się na ulicy, gdy ta będzie gotowa. Barierą okazały się pieniądze, jakie musieliby płacić handlowcy za ustawienie stoisk na parkingach, które znajdują się przy drodze.
- Na razie proponujemy decyzje o zajęciu pasa drogowego wg stawek z uchwały Rady Miasta Malborka. W przyszłości planujemy przygotować przetarg ofertowy według klucza, który obowiązuje dla handlu w rejonie cmentarza. Miejsca będą ponumerowane i przygotowane – tłumaczyła zebranym w sali posiedzeń Urzędu Miasta Barbara Kozicka, gospodarz miasta. - Jeden podstawowy moduł, czyli pięć na dwa i pół metra kosztowałby dziennie 37,50 zł.
- Nie zgadzamy się na takie stawki. Przekraczają one nasze możliwości – mówiła jedna z uczestniczek spotkania w imieniu większej grupy kupców. - Ja, za zajęcie 36 metrów kwadratowych, musiałabym zapłacić 1800 zł. Nie jestem w stanie zapłacić takiej kwoty. Przy cmentarzu jest z miliard osób, na targowisku zdecydowanie mniej dających nam możliwość zarobienia. Poza tym, jeśli ktoś przyjdzie i przebije nasze oferty, to nie będziemy mieli miejsc pracy.
Kupcy zwracali uwagę, że podczas spotkania, które odbyło się kilka miesięcy temu, władze miasta zapewniały, że odbędą się rozmowy na temat wysokości przyszłych stawek, które obowiązywałyby po zakończeniu budowy drogi. Tymczasem nagle okazało się, że handlujących mają obowiązywać stawki za zajęcie pasa drogowego.
- Gdzie się mamy podziać? Jeśli mowa jest o takich pieniądzach, to może niech urząd zorganizuje też przetarg na pozostałe miejsca na miejskim gruncie – denerwował się jeden z kupców.
Uczestnicząca w spotkaniu radna Agnieszka Grzegorzewska pytała, czy władze samorządowe nie mogą zrobić żadnego gestu w stronę przedsiębiorców z targu.
- Czy nie można do czasu wskazania nowego terenu pod targowisko zdjąć tej opłaty za zajęcie pasa drogowego? Czy Sklepy Cynamonowe ją wnoszą? - podawała przykład z centrum miasta. - Należałoby na czas przejściowy zwolnić kupców z tej opłaty, można to zrobić na zwołanej w nadzwyczajnym trybie sesji Rady Miasta. W budżecie te środki nie są przecież zaplanowane, bo nikt takiej sytuacji nie przewidywał, więc nie trzeba wskazywać innego źródła na utracone wpływy.
Według gospodarz miasta, takie rozwiązanie wymaga czasu.
- Można zmianę zaproponować, ale trafi ona do służb prawnych wojewody i musi zostać ogłoszona w Dzienniku Urzędowym Województwa Pomorskiego, a więc wejdzie w życie 14 dni po opublikowaniu – mówiła Barbara Kozicka. - Mamy okres wakacyjny, więc liczyć się trzeba z ewentualnymi opóźnieniami, więc najpewniej zmiana zaczęłaby obowiązywać we wrześniu lub sierpniu.
Dlaczego nikt z magistratu wcześniej o takim rozwiązaniu nie pomyślał, tego kupcy się nie dowiedzieli...
- Budowana jest droga, nie targowisko. Przyszłe opłaty, o których rozmawiamy, byłyby rodzajem rezerwacji miejsca. Inaczej powstałby tam chaos. Stąd koncepcja wniosków o zajęcie pasa drogowego – wyjaśniał Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka.
- Zimą mówiono nam, że będzie można zająć parkingi. Pracujemy w nędzy, w gnoju, brudzie, kurzu. Gdybym wcześniej wiedział, że nie będzie można tak po prostu tam wejść, inaczej bym wszystko zaplanował, bo jestem rolnikiem, produkuję pod malborski rynek. Teraz jestem ugotowany. Stoję przy ul. Targowej, gdzie pies z kulawą nogą nie chodzi i sprzedaję jedną trzecią tego, co wcześniej – skarżył się jeden z handlujących.
- Nie chcemy pogorszyć sytuacji, ale ją polepszyć – zapewniał wiceburmistrz.
Ale kupcy domagali się przede wszystkim jednakowych warunków dla wszystkich.
- Trzymamy się tego, co nam obiecano na pierwszym spotkaniu. Chcę sprzedawać na takich samych zasadach, jak pozostali, czyli nie płacić opłaty za zajęcie pasa drogowego – denerwował się jeden z mężczyzn.
Pewnym przełomem była propozycja stawek, które są w stanie płacić drobni przedsiębiorcy.
- Niech rezerwacja miejsca na parkingach przy nowej drodze kosztuje 30 zł za miesiąc. Bo wychodzi na to, że my mamy sfinansować budowę tej drogi, bo łącznie 21 tys. zł miesięcznie chcecie od nas brać – wyliczył jeden z uczestników spotkania w magistracie.
Ktoś inny dodał, że mogłoby to być 50 zł za 5-metrowe miejsce.
- Reprezentuję „odzieżówkę”, potrzebuję więcej miejsca. Nie stać mnie na opłacenie sześciu stanowisk – zwracała uwagę jedna z handlujących.
- Wcześniej nie było mowy o dodatkowych opłatach. Przecież na dni targowe można byłoby na tych parkingach ustanowić targowisko. Dlaczego miasto chce wyrwać takie pieniądze od kupców? - pytała inna kobieta.
- Na dwa dni robicie targ i macie z głowy problem poszukiwania nowych miejsc – argumentowała inna z uczestniczek.
- Wprowadzenie opłat to nie nabijanie kasy miasta, jej brak może spowodować chaos – powtórzył Jan Tadeusz Wilk i poinformował o jeszcze innej propozycji. - Dogadaliśmy się, że MK Market, czyli inwestor, dopuszcza możliwość prowadzenia handlu na części swojego terenu bez żadnych opłat.
Kupcy nie byli jednak tą informacją specjalnie zainteresowani. Zaczęli się również skarżyć, że sporo miejsc zajmują obcokrajowcy. Według nich, nie wszyscy prawdopodobnie mają pozwolenia na prowadzenie działalności. Dlatego, chcąc uniknąć konfliktów i walki o stanowiska, wstępnie zgodzili się na opłacanie rezerwacji. Zgłosili także chęć uporządkowania handlu na nowej ulicy: po jednej stronie stanęliby sprzedający żywność i rośliny, po drugiej – towary przemysłowe. Teraz władze miasta konsultują analizują te propozycje pod względem prawnym. Jak tłumaczył Jan Tadeusz Wilk, obowiązuje bowiem opłata za zajęcie pasa drogowego i zwolnienie z niej nie należy do kompetencji burmistrza. Do czasu wprowadzenia zmian w przepisach, kupcy, rozstawiając stragany na parkingach nowej drogi i tak musieliby ją wnosić. Dyskusji przysłuchiwała się grupa radnych. Część z nich wykazywała wolę przychylenia się do zaproponowanych przez kupców rozwiązań.
Do tematu wrócimy, tym bardziej, że termin oddania nowej drogi do użytku nagle się przesunął. Na początku spotkania była mowa o 10 lipca.
- Sprawa się skomplikowała. Będziemy mogli otworzyć drogę najwcześniej ok. 18 lipca, z uwagi na sprawy proceduralne – ogłosił Roman Milanowski, inżynier miasta, który pojawił się na sali pod koniec spotkania.