Nic dziwnego, że odżyły wspomnienia. Część osób, które obecnie przyjechały do Malborka, opuszczały to miasto siedem dekad wcześniej w pośpiechu, w strasznych warunkach, ratując się ucieczką przed zbliżającą się Armią Czerwoną. Teraz, gdy jechali w drugą stronę, była to podróż sentymentalna do kraju przodków, do miasta, w którym upłynęło ich dzieciństwo.
Obchody, które rozpoczęły się w sobotę, miały bardzo kameralny charakter. Ale miały także wymiar międzynarodowy. Wieczorem Towarzystwo Polsko – Niemieckie wydało kolację, w której uczestniczyli nie tylko przedstawiciele Heimatkreis Marienburg, Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej Malborka i Okolic, ale również przedstawiciele środowiska Kresowian, dla których gród nad Nogatem 70 lat temu stał się domem.
- Po raz pierwszy jesteśmy razem – cieszyła się podczas kolacji Maria Prior – Nowak, szefowa Stowarzyszenia Polsko – Niemieckiego, honorowa mieszkanka Malborka, która była gospodynią sobotniego przyjęcia wraz z mężem, Andrzejem Nowakiem, uhonorowanym w przeszłości tytułem „Zasłużonego dla Miasta Malborka”.
- Bardzo dziękuję za zorganizowanie tego spotkania 70 lat po zakończeniu drugiej wojny światowej. 25 stycznia 1945 r. o 1.50 mieszkańcy Marienburga zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów. Armia Czerwona weszła do miasta, mieszkańcy uciekali piechotą, inni zdołali odjechać ostatnim pociągiem. Teraz część z nich mieszka w Niemczech, ale ta ucieczka pochłonęła wiele ofiar i była źródłem wielkiego cierpienia. A tęsknota za Malborkiem dla wielu trwa do dzisiaj – przyznał Bodo Rückert, przewodniczący Heimatkreis Marienburg, podkreślając, jak ważne są dobre relacje między obecnymi a dawnymi mieszkańcami. - Oby dwa nasze narody dalej były tak blisko.
W uroczystej kolacji wziął udział Marek Charzewski, burmistrz Malborka.
- Spotykamy się w szczególnym czasie, gdy obchodzimy 70-lecie zakończenia drugiej wojny światowej. Każda taka rocznica skłania do refleksji, że najwięcej nieszczęść działania wojenne przynoszą zwykłym ludziom, którzy muszą opuszczać swoje domy – przyznał włodarz.
I porównał wydarzenia z 1945 r. do tego, co współcześnie dzieje się na wschodzie Europy. Ukraina, jej mieszkańcy, doświadczają teraz wielkiego cierpienia. Porzucają zrujnowane domy, zburzone szkoły i świątynie, szukając spokojniejszego życia poza granicami swojej ojczyzny. Trzy takie rodziny, które są ofiarami wojny, znalazły schronienie w Malborku.
- Dlatego powinniśmy zrobić wszystko, by to, co zakończyło się 70 lat temu, nie zaczęło się znowu. By wojna była tylko w podręcznikach – mówił Marek Charzewski.
W niedzielne przedpołudnie byli mieszkańcy i przedstawiciele mniejszości niemieckiej wzięli udział w uroczystości, która odbyła się w Szpitalu Jerozolimskim z udziałem przedstawicieli władz miasta oraz zaprzyjaźnionych organizacji skupiających mniejszość niemiecką z Gdańska i Elbląga.
- Od wielu lat spotykamy się z Heimatkreis Marienburg, którego członkowie przyjeżdzają do Malborka. W tym czasie zawarliśmy wiele znajomości i przyjaźni – mówiła Lucja Semkowicz – Biedroń, szefowa Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej Malborka i Okolic, uzasadniając wspólne obchody.
- Bodo znaczyło pierwotnie tyle, co posłaniec pokoju – mówił Roland Hau, przewodniczący Związku Mniejszości Niemieckiej w Województwie Pomorskim, podkreślają znaczenie i rolę, jaką odgrywa Bodo Rückert w budowaniu dobrych relacji między Niemcami a Polakami. - Słowa uznania należą się wszystkim, którzy budują mosty między przeszłością a przyszłością.
Takim dobrym znakiem jest, według Lucji Semkowicz Biedroń, również fakt, że malborskie stowarzyszenie skupiające mniejszość niemiecką znalazło swoją siedzibę w Szpitalu Jerozolimskim.
- Chcemy działać nie tylko dla siebie, ale też dla miasta – podkreślała szefowa organizacji.
- Szpital Jerozolimskim w jednym z projektów był przewidziany jako miejsce spotkań polsko – niemieckich – przypomniała Aleksandra Kapejewska, dyrektor Malborskiego Centrum Kultury i Edukacji, gospodyni zabytkowej budowli.
Po części oficjalnej uczestnicy zwiedzili wystawę fotografii prezentującej przedwojenne życie w mieście.
Burmistrz Marek Charzewski zaprosił byłych mieszkańców do aktywnego uczestnictwa w przyszłorocznych obchodach 730-lecia nadania Malborkowi praw miejskich.