Pomimo apeli strażaków, co roku płoną trawy. Pocieszające jest to, że mniej zdarzeń spowodowanych jest umyślnym działaniem rolników, którzy coraz rzadziej wypalają trawy na swoich terenach. Takie działania bowiem nie tylko nie prowadzą do poprawy jakości zasiewów, ale też mogą spowodować dotkliwe kary finansowe, czyli utratę dotacji oraz grzywnę w wypadku stwierdzenia sprawcy. Wciąż jednak zdarzają się przypadki szybkiego, bo przy pomocy ognia, „oczyszczania” terenu z suchych traw i niepotrzebnych zarośli. Czasami zdarza się, że niewielkie ognisko, w którym miało spłonąć trochę gałęzi z pobocza, zamienia się w nieokiełznany pożar dużego terenu.
- Pożary traw są tak specyficznymi zdarzeniami, że nigdy nie wiadomo, jak się rozwiną – mówi sekc. Tomasz Czarnota z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Malborku. - Kiedy wieje wiatr, małe zarzewie ognia może zmienić się w wielki pożar. Taką sytuację mieliśmy w tym roku podczas gaszenia pożaru pomiędzy Lubstowem a Rakowem, gdzie płonące trawy gasiło pięć zastępów strażackich. Pożar objął wówczas znaczny obszar, istniało także ryzyko przeniesienia ognia na pobliskie zabudowania.
Niestety, często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jakie konsekwencje może mieć nasze zachowanie. Wystarczy jeden niezgaszony papieros rzucony w trawę, choćby z jadącego samochodu, a spłonąć mogą znaczne obszary. To właśnie ogień w rowach przydrożnych jest ostatnio zmorą strażaków. Powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że płonące trawy to nie tylko wypalona ziemia. W ogniu giną mniejsze i większe zwierzęta a nawet śmierć ponoszą ludzie.
- Wypalanie traw prowadzi do nieodwracalnych, niekorzystnych zmian w środowisku naturalnym. Ziemia wyjaławia się, zahamowany zostaje bardzo pożyteczny, naturalny rozkład resztek roślinnych oraz asymilacja azotu z powietrza. Do atmosfery przedostaje się szereg związków chemicznych będących truciznami, zarówno dla ludzi, jak i zwierząt – informuje na swojej stronie internetowej Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej. - Wypalanie traw jest również przyczyną wielu pożarów, które niejednokrotnie prowadzą, niestety, także do wypadków śmiertelnych. Rocznie w tego rodzaju zdarzeniach śmierć ponosi kilkanaście osób.
Każdy pożar to także konkretni ludzie, którzy jadą ratować innych w niebezpieczeństwie. Strażacy, zaangażowani do walki z bezmyślnie zaprószonym ogniem, mogą być potrzebni w innym miejscu. Zastanówmy się zatem dwa razy zanim wyrzucimy zapałkę czy niedopałek w trawę. Liczby alarmują - tylko w ostatnim tygodniu strażacy wyjeżdżali do płonących traw blisko 20 razy, a od początku sezonu aż 57 razy (do 23 marca). Dla porównania, w całym ubiegłym roku było 138 takich zdarzeń.
Pamiętajmy, że oprócz zagrożenia dla ludzi, zwierząt i lasów, pożary takie mają dodatkowe skutki prawne – to kara aresztu albo grzywny. Ponadto za wypalanie traw grożą także dotkliwe kary finansowe, nakładane przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w postaci zmniejszenia od 5 do 25 proc., a w skrajnych przypadkach nawet odebrania, należnej wysokości wszystkich rodzajów dopłat bezpośrednich za dany rok.