Wraz z końcem roku zakończyła się akcja zbierania żywności do paczek przeznaczonych dla polskich kombatantów żyjących dziś na dawnych Kresach Polski. Tę cykliczną akcję od kilku lat organizuje stowarzyszenie Odra-Niemen, a na naszym terenie Stowarzyszenie Traugutt z Pruszcza Gdańskiego. Dzięki temu, że członkowie Stowarzyszenia Historycznego im. 5 Wileńskiej Brygady AK włączyli się do akcji, dary zbierane były również w Malborku. Zbiórkę koordynowali Patryk Pawłowski i Marcin Matejuk. Przypomnijmy, że dzięki ofiarności mieszkańców naszego miasta udało się zebrać m. in. 104 kg cukru, ryżu i kaszy, 38 kg makaronu i 37 litrów oleju. Wszystkie dary zostały zapakowane w kartonowe pudełka i w miniony weekend „pojechały” na Wschód.
- Z Pruszcza Gdańskiego wyjechaliśmy czterema samochodami, w tym trzy to były duże „dostawczaki”. Wieźliśmy łącznie cztery tony żywności i przyborów szkolnych – mówi Robert Jamroz z Malborka, wiceprezes Stowarzyszenia im. 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. - Paczki zostawiliśmy łącznie w siedmiu miejscowościach, m. in. w Sużanach, Niemęczynie i Nowej Wilejce.
Choć akcja przeprowadzana jest pod hasłem darów dla kombatantów. udało się zebrać tak dużą ilość żywności, że paczki trafiły również do ubogich polskich rodzin mieszkających na tamtych terenach. Pomocą w dotarciu do potrzebujących wykazały się tu jednostki samorządowe oraz polskie organizacje na Wschodzie.
- Spotkaliśmy się z niezwykłą serdecznością naszych rodaków – mówi Jamroz. - Podkreślaliśmy to, że pamiętamy o nich i zawsze będziemy pamiętać. Dziękowali nam gorąco i płakali ze wzruszenia. W Turgielach panie z zespołu ludowego Turgielanki zaprosiły nas na swoją próbę. Zaśpiewały kilka piosenek ludowych. Oczywiście, po polsku. Na zakończenie wspólnie zaśpiewaliśmy „Rotę” i był to bardzo wzruszający moment.
Oprócz darów żywnościowych, dzieci z malborskich placówek oświatowych przygotowały również kartki z życzeniami świątecznymi – w każdym kartonie znalazła się przynajmniej jedna taka kolorowa laurka.
- Polakom żyje się tam biednie i taka pomoc ma sens – podsumowuje Robert Jamroz. - Widziałem biblioteki w polskich szkołach na Wileńszczyźnie i rozważamy przeprowadzenie zbiórki książek dla polskich dzieci.