Kiedy w fotelu burmistrza zasiadł Marek Charzewski, okazało się, że jego poprzednik, Andrzej Rychłowski, zaakceptował wypowiedzenia umowy o pracę dwóch wiceburmistrzów, Jerzego Skoniecznego i Macieja Ruska oraz sekretarza miasta, Piotra Szwedowskiego bez obowiązku świadczenia przez nich pracy. Termin wypowiedzeń wypowiedzeń biegnie i zakończy się 28 lutego. Natomiast 31 marca skończy się okres wypowiedzenia umowy o pracę Magdaleny Marszałkowskiej, byłej dyrektor Malbork Welcome Center – Centrum Turystyki w Malborku. Wszyscy chcieli odejść dobrowolnie, wszyscy jednak mają niewykorzystane urlopy wypoczynkowe z poprzednich lat, co oznacza konieczność wypłaty ekwiwalentów.
- Nie chcę powiedzieć, że to rodzaj bezczelności poprzedniej ekipy, ponieważ załatwienie tego już właściwie po przegranych wyborach świadczy o braku zdrowego rozsądku. Myśleli, że ta sprawa nie ujrzy światła dziennego? Wyszła i to kompromituje tych ludzi, których to dotyczy, zwłaszcza Piotra Szwedowskiego, sekretarza miasta, który nie dopilnował, by część tych osób przez całe lata nie wykorzystywała urlopów wypoczynkowych. Co więcej, sam „zachomikował” sobie tyle urlopu. Ciekawe, co zrobiliby z tymi wolnymi dniami, gdyby wybory wygrali? Poszliby na pół roku na urlopy? Bo przecież trzeba jeszcze do tego doliczyć ten bieżący – komentuje Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka.
Jednak obecne władze mają związane ręce, bo w okresie wypowiedzenia bez obowiązku świadczenia pracy nie mogą zmusić byłych wiceburmistrzów i sekretarza, by wykorzystali swoje wcześniejsze urlopy. Do wszystkich osób zostały wysłane, jak to określił burmistrz, „grzeczne pisma”, by ich adresaci zdecydowali się, czy wyrażą wolę zmiany warunków wypowiedzenia i w tym okresie wykorzystali zaległe wolne dni. W ten sposób w miejskiej kasie zostałyby niemałe pieniądze na przysługujące odchodzącym pracownikom ekwiwalenty.
- Nie może być niewykorzystanego urlopu przez całe lata! Przedsiębiorcy nigdy by na to nie pozwolili. Zwykle pracownicy wykorzystują po kilka dni należnego urlopu w dogodnym terminie, uzgadniając wszystko z pracodawcą – uważa Jan Tadeusz Wilk. - Wydaje mi się zresztą, że niektórzy mogli wykorzystywać wolne dni, bo choć razem z Markiem Charzewskim, jako radni poprzedniej kadencji, częstymi gośćmi Urzędu Miasta nie byliśmy, to jednak zdarzało się, że niektórych z tych rekordzistów nie udawało nam się zastać.
Od dnia wysłania pism do naszej rozmowy w magistracie, czyli do piątku, żadna odpowiedź nie nadeszła.
- Cóż, zobaczymy, kto zachowa się w tej sytuacji honorowo. Wszyscy mają uchyloną furtkę i mogą stwierdzić: „tak, nie będziemy narażać naszego miasta na takie wydatki” i wykorzystają te zaległe urlopy. – mówi wiceburmistrz Wilk. - Jeśli będzie inaczej, to będziemy się musieli zastanowić, czy nie było to nadużycie ze strony tych, którzy nominalnie pełnili obowiązki pracodawców wobec tych osób.
- Widząc, co się działo w przypadku m.in. kierownictwa Urzędu Miasta, sprawdziliśmy wszystkie podległe nam jednostki. Są osoby, które nie wykorzystały całych urlopów jeszcze z 2013 r., dlatego wysyłamy je na nie natychmiast – zapewnia Marek Charzewski.
O zbadanie tej sprawy przez Komisję Rewizyjną wnioskował radny Edward Orzęcki podczas sesji Rady Miasta Malborka, która odbyła się w ostatnich dniach grudnia. Jak wówczas mówił, mieszkańcy są zbulwersowani informacjami, które docierają do nich pocztą pantoflową. Jednak głosowania w tej sprawie nie było. Wnioskodawca po sesji zapowiedział, że broni w tej sprawie nie złoży.