Prace ruszyły już grubo ponad półtora tygodnia temu i obejmują ułożenie nowych chodników. Ciągi piesze zaczynają już przypominać, że Malbork to jedno z europejskich miast i ludzie cieszą się, że nareszcie koślawe płytki zastępuje polbruk. Osiedle na Piaskach od lat było zapomniane przez władze, nigdy nie wystarczało środków na poprawienie jakości dróg i chodników, teraz wraz z inwestycjami prywatnymi ruszyły na Grudziądzkiej prace, za które odpowiedzialny jest samorząd. Mieszkańcy mając w pamięci niedawne perypetie na ul. Reymonta, martwią się, że i u nich droga zacznie się deformować zanim na dobre będzie oddana do użytku. Ich niepokój budzi fakt planowanego wylewania asfaltu na istniejącą nawierzchnię z trylinki.
- Nie wyobrażam sobie zalania tych dziur asfaltem – mówi jeden z mieszkańców. - Droga jest tak pozapadana, że trudno jechać tam samochodem i nie wiem, jak oni zamierzają to porządnie zrobić bez wymiany podłoża. Przecież w jednym miejscu trzeba będzie wylać 30 cm, a w innym 10 cm asfaltu. Obawiam się, że to, niestety, taka przedwyborcza kiełbasa, żebyśmy zobaczyli, ile władza dobrego robi, a tak naprawdę to droga nie wytrzyma w dobrym stanie do wiosny.
Na te powątpiewania odpowiada gospodarz miasta, która wyjaśnia technologię, według której wykonana zostanie nowa nawierzchnia.
- Zanim ułożona zostanie warstwa asfaltu, nawierzchnia zostanie lekko zrównana warstwą "pod asfalt", również po to, żeby poprawić przyczepność – mówi Barbara Kozicka, gospodarz miasta. - Wygląda na to, że droga nie powinna się już bardziej zapadać. Taką samą technologię zastosowano na ul. Okopowej i w ciągu roku nic się nie wydarzyło. W jednym miejscu - na styku asfaltu ze starą nawierzchnią z trylinki - droga zostanie przebrukowana, aby usunąć istniejące zapadnięcie i zrównać poziom nawierzchni. Docelowo drogi całego osiedla objęte zostały projektem przebudowy i w ramach tego zostaną zmodernizowane. Wykonywane obecnie prace realizowane są w miejscach, które nie wymuszają konieczności ingerencji w infrastrukturę podziemną i po istniejącym śladzie dróg i dotyczą jedynie wymiany nawierzchni chodników i ułożenia dywanika asfaltowego.
Zbliżające się prace na ulicy poza tym, że są długo wyczekiwane ze względu na fatalną nawierzchnię obecnej drogi, budzą niepokój mieszkańców, którzy już teraz martwią się, gdzie będą parkować samochody w czasie remontu. Dziś wielkim szczęściem nazwać można znalezienie miejsca na parkingu przed blokami osiedla, oczywiście najgorzej jest w godzinach popołudniowych, gdy większość zmotoryzowanych mieszkańców wraca z pracy. Przejazd ciasną uliczką jest niebezpieczny ze względu na nierówności drogi oraz ustawione po obu jej stronach samochody. O braku możliwości swobodnego przejazdu ul. Grudziądzką może też świadczyć bardzo częsty problem kierowców śmieciarek, którzy nie są w stanie przejechać pomiędzy autami. Wywoływanie klaksonem kierowców, którzy muszą przestawić swoje samochody to częsta sytuacja w tym miejscu.
- Dostaję szału kiedy muszę wjechać na osiedle i szukać wolnego miejsca – mówi mężczyzna, który właśnie wysiada z samochodu. - Ludzie stają wszędzie, po obu stronach drogi, przed sklepami, koło śmietnika, a nawet na trawniku. Jednym słowem - gdzie się da. Ci, którzy mają mniej szczęścia, po kilku okrążeniach osiedla jadą na ul. Andersa, Chopina lub Maczka. Jest to bardzo uciążliwe i niebezpieczne, moje auto nieraz już zostało zarysowane. Przyznam, że nie wiem gdzie będę parkował gdy ruszą prace na drodze...
Większego problemu z wyłączeniem drogi na czas remontu nie widzi gospodarz miasta, która podziwia zaradność kierowców z ul. Grudziądzkiej parkujących na zapleczu ul. Andersa.
- Nie widzę potrzeby robienia zastępczych parkingów – mówi Barbara Kozicka. - Wylanie asfaltu przy tych temperaturach, które są teraz, nie powoduje konieczności wyłączenia ulicy na kilka dni z eksploatacji, najwyżej na jeden. Asfalt powinien być wylany w tygodniu po Wszystkich Świętych. Jestem tam bardzo często i w po rozmowach z mieszkańcami widzę, że są w stanie taką chwilową niedogodność zaakceptować - świetnie sobie radzą, parkując na przykład na zapleczu ul. Andersa.
- Nigdy nie widzieliśmy aby jakaś pani z urzędu przyjeżdżała na nasze osiedle aby oglądać parkingi – twierdzą mieszkańcy. - Gdyby była tu w czasie naszych powrotów z pracy, to zapewne nie mówiłaby takich rzeczy. Jeśli ulica zostanie wyłączona nawet na jeden dzień, to gdzie podziejemy te kilkadziesiąt samochodów? Niedogodność, i to nie tylko tę, musimy a nie chcemy zaakceptować.