czwartek, 3 października 2024 06:32
Reklama
Reklama
Reklama

Rozmowa z Markiem Charzewskim

Rozmowa z Markiem Charzewskim, kandydatem na burmistrza Malborka Koalicyjnego Komitetu Wyborczego SLD Lewica Razem.
Rozmowa z Markiem Charzewskim

- Mówi się o tym, że jak będzie druga tura wyborów na burmistrza, SLD Lewica Razem poprze kandydata z Porozumienia Obywatelskiego.

- Jeśli Andrzej Rychłowski wejdzie do drugiej tury, to zobaczymy, z kim wejdzie. Mam nadzieję, że to my będziemy w drugiej turze, a kto z nami - zobaczymy.

 

- Na tym etapie nie ma takich ustaleń? Ów wniosek, że porozumieliście się z KWW PO, został wyciągnięty z pana słów, które padły podczas prezentacji lewicowych kandydatów w wyborach. Stwierdził pan, że jest dobrze, że tyle dobrych rzeczy zrobiono w mieście. Pozostali pretendenci do fotela burmistrza głównie krytykują działalność obecnej ekipy rządzącej.

- Patrząc na to, co się dzieje, mogę stwierdzić, że dużo zrobiono. Nie dlatego, że to Platforma zrobiła, ale zostało to zrobione dzięki Radzie Miasta. Przecież nie mogę mówić, że przez cztery lata nam, jako radnym, nie udało się zrobić nic dobrego. Ktoś może mi zarzucić, że byłem radnym i nic nie zrobiono dobrego, a startuję dalej?

 

- Prawdopodobnie wyborcom zabrakło jasnego stanowiska.

- My mówimy, że powinno być lepiej. Nie możemy powiedzieć, że jest kompletna tragedia, bo pewne rzeczy udało się zrobić. Natomiast uważamy, że np. fera socjalna została odłożona na bok. Jako komitet lewicowy uważamy, że należy zrobić więcej. Nie możemy ocenić wybudowania Szkoły Podstawowej nr 3 za złą rzecz. To można uznać plus. Funkcjonowanie szkoły w poprzednim budynku urągało standardom edukacji na cywilizowanym poziomie.

 

- Jest pan nauczycielem, wywodzi się pan z tego środowiska, co więcej, jest pan szefem związku zawodowego. Czy nie wydajemy za dużo na oświatę?

- Uważam, że nie.

 

- Ale wciąż dokładamy znaczące kwoty do subwencji oświatowej, a dzieci, co potwierdzają statystyki, rodzi się mniej, więc i szkoły się wyludniają. Może trzeba zrewidować te wydatki?

- Te pieniądze są wydawane nie tylko na ludzi, ale także na funkcjonowanie szkół, np. na ich ogrzewanie. Jesteśmy bardzo w tyle, jeśli chodzi o termomodernizację. Jeśli uda nam się zrealizować te przedsięwzięcia, to obniżą się również wydatki na utrzymanie budynków. Ale ja w dziedzinie „oświata” nie oszczędzałbym. Owszem, można przyjrzeć się organizacji szkół, liczbie uczniów, ale inwestycja w oświatę to najlepsza inwestycja. Nie widzę, by dużo pieniędzy było marnotrawionych.

 

- Zaproponował pan, by przedszkola były bezpłatne. Jak taką operację przeprowadzić, skoro większość malborskich placówek to niepubliczne przedszkola?

- Bezpłatne, to znaczy dofinansowane z budżetu miasta. W tej chwili pięć godzin podstawy programowej jest bezpłatne. Ale patrząc na to, ile rodzice płacą w trzech przedszkolach publicznych na podstawie planu dochodów na ten rok, to odpłatność we wszystkich trzech przedszkolach samorządowych wynosi 138 tys. zł. Wielu rodziców po prostu po pięciu godzinach odbiera dzieci. I uważam, że dla tych dzieci to jest olbrzymia strata, już na starcie. Bo nawet tej złotówki, która obowiązuje powyżej pięciu godzin, rodzice nie chcą płacić. Nie mówimy, że rodziców nie stać na te opłaty, bo w większości byliby w stanie ponieść te koszty. Ale i tak dla niektórzy szukają takich oszczędności. Po pięciu godzinach ileś dzieci wychodzi, a reszta zostaje na kolejne zajęcia. A więc i tak nauczyciele są, budynki stoją, są ogrzewane, a że dziecka nie ma, to nic nie zmienia dla naszego budżetu.

 

- A więc wystarczyłoby wydać w ciągu roku ok. 140 tys. zł, by rodzice nie musieli płacić?

- Tyle trzeba byłoby wydać dodatkowo z budżetu, przy czym cały czas mówimy o przedszkolach publicznych. Moim zdaniem nie jest to jakaś druzgocąca kwota. Na pewno byłoby trudniej, gdyby nie dotacja na przedszkola, ale na każde dziecko przychodzi rządowych 1200 zł , nie musimy więc od zera dawać pieniędzy.

 

- A co niepublicznymi przedszkolami?

- Na takich samych zasadach musiałyby funkcjonować pozostałe przedszkola. Trzeba zacząć od publicznych, ale docelowo objęłoby to wszystkie dzieci, nie chcemy ich dzielić. Nie chcemy, by wykształcenie było dziedziczne, a w Polsce dochodzimy do takiej sytuacji, że lepiej wykształceni i lepiej sytuowani rodzice mają lepiej wykształcone dzieci, bo ich na to stać. Początek dobrego wykształcenia jest w przedszkolu, bo tam można wiele stracić i wiele zyskać. Każde dziecko ma mieć możliwość pójścia w kierunku dobrej edukacji. I nie możemy przegrać etapu przedszkolnego. Podpieram się doświadczeniami Częstochowy, które ma podobną specyfikę do Malborka, bo choć jest większa, to też bez wielkiego przemysłu, z turystą w gruncie rzeczy jednodniowym, a zdecydowano się na przedszkola nieodpłatne. Nie jest to więc tylko pomysł na papierze, bo gdzieś to już funkcjonuje. Nie mówimy, że w pierwszym roku da się to wprowadzić. Naszym celem jest wprowadzenie tego rozwiązania w nadchodzącej kadencji.

 

Za co byłaby zbudowana obiecywana przez pana sala gimnastyczna przy „trójce” - za co?

- Realizacja tego projektu byłaby możliwa tylko i wyłącznie, gdyby udało się pozyskać fundusze unijne. To ostatnia taka perspektywa, więc jeśli jej nie wykorzystamy, to wiele inwestycji będzie musiało być zrobione z własnych pieniędzy. A takich środków samorząd nie ma.

 

- Pojawił się jednak pomysł budowy sali widowiskową w Kałdowie.

- Kto wie, czy nie można tych dwóch przedsięwzięć połączyć. Wiele osób ze środowiska sportowego, niezależnie od siebie, mówi, że można byłoby połączyć wszystkie funkcje w jedną, a i lokalizacja w tej części miasta, gdzie jest Szkoła Podstawowa nr 3 jest lepsza. Pytanie jednak, jakie będą preferencje w programach unijnych, bo może łatwiej będzie starać się o salę gimnastyczną przy szkole, a może prościej – wielofunkcyjną salę widowiskowo - sportową.

 

- A kino? Z publicznych pieniędzy?

- Sztum, który nie jest chyba szczególnie zasobny w pieniądze, potrafił uruchomić salę kinową.

 

- Ale my mamy kino.

- Mamy kino, które, gdyby władze wsparły jego dzierżawcę, na pewno dalej by funkcjonowało. To podobnie jak z Fabryką Tytoniu: gdyby w jakiś sposób wsparcie miasta by nastąpiło, to nadal by działała.

 

- Trudno wspierać prywatny podmiot publicznymi pieniędzmi.

- Oczywiście, ale są pewne sposoby, które w dziedzinie kultury można zastosować. 40-tysięczne miasto powinno mieć dostęp do kina.

 

- Ale ludzie wyobrażają sobie współczesne kino jako multipleks, bo z takich korzystają w innych miastach.

- Takiego w Malborku nie będzie. Ale w Sztumie też to nie jest multipleks, a jednak wiele osób, również z naszego miasta, tam jeździ. Naszym założeniem jest, by Malbork był naprawdę wygodnym miejscem do mieszkania. Nawet jeśli jakaś grupa ludzi będzie dojeżdżała do pracy, bo nie wszystkim uda się znaleźć zatrudnienie na miejscu, to by po powrocie mogła nie tylko przespać się w swoim mieście. Ważne, by móc pójść do kina, mieć usługi na odpowiednim poziomie, by dzieci mogły tutaj zdobyć dobre wykształcenie.

 

- Przez ostatnie osiem lat słyszeliśmy to samo od burmistrza - że tworzy nam w Malborku dobre warunki do życia. Czym więc różni się propozycja lewicy?

- Jeśli chodzi o przedszkola, to nie tworzył warunków. My nie chcemy robić biznesu na tych dzieciach, chcemy równego dostępu. Tak samo jest z kulturą. Wielu mieszkańców zostało wykluczonych, bo zazwyczaj dostępność ogranicza komercyjny charakter przedsięwzięć. To podstawowa różnica między nami a obecnie sprawującymi władzę: nie uważamy, że wszystko, co się w mieście dzieje, ma przynosić zysk. Administracja samorządowa to nie jest miejscem, gdzie rachunek ekonomiczny jest najważniejszy, choć, oczywiście, jest ważny. Ale nie we wszystkich działach, bo w niektórych musimy dołożyć.

 

- Obecnie z miejskiej kasy też wydawane są pieniądze na ogólnodostępne imprezy.

- Nam nie chodzi o wydatki na jeden czy dwa duże koncerty w ciągu roku, a finansowanie drobnych różnorodnych inicjatyw. Wspomniana już przeze mnie Fabryka Tytoniu niemal co tydzień na weekend zapewniała jakieś doznania kulturalne, a koncert jest raz, w lato.

 

- Może więc kulturę trzeba zdecentralizować i przekazać pieniądze na małe inicjatywy mieszkańców, organizacji pozarządowych, grup nieformalnych?

- Oczywiście, powinna być instytucja zarządzająca obiektami kultury, ale środki z budżetu powinny być kierowane na dofinansowanie mniejszych przedsięwzięć. Wiele rzeczy można byłoby również zrealizować w ramach budżetu obywatelskiego, bo wówczas to mieszkańcy współdecydowaliby, na co idą pieniądze. Pomysł stowarzyszenia Makulatura został na przykład zrealizowany z Malborskiego Programu Partnerstwa Lokalnego, do którego burmistrz na początku czuł zdecydowaną niechęć, a teraz ma tylko niewielką, ale nadal niechęć. Przez te 25 lat od zmiany ustroju mamy dwie największe porażki. Pierwsza to służba zdrowia, a druga - obywatelskość. Jeśli w wyborach do Parlamentu Europejskiego uczestniczy 20 proc., choć samą Unię Europejską popiera 70 proc., to coś jest nie tak. Jak we Francji w wyborach municypalnych uczestniczy 70 proc., to rząd zwołuje sztab kryzysowy, bo uważa, że coś się stało.

 

- A może brak obywatelskiego zaangażowania jest po prostu wygodne?

- Dla kogo?

 

- Dla władz.

- Pewnie dla tych, którzy działają na zasadzie: nie mieszajcie się, wybierzcie, my wiemy, co przez cztery lata robić.

 

- A zapowiadane przez pana mieszkania komunalne za co zbudujemy?

- W moim programie jest też mowa o Malborskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego. Nie wiem, na ile zapowiedzi premier Ewy Kopacz są realne, że chce wrócić do finansowania takiego budownictwa na wynajem. Jeśli to się ziści, to powrót wydaje się sensowny. Powoli kończy się grupa, którą stać na kupno własnego mieszkania, a rośnie ta, która nie ma gdzie mieszkać. I dla nich dobrym rozwiązaniem są mieszkania komunalne lub TBS. Mieszkanie jest jednym z podstawowych rzeczy potrzebnych do życia.

 

- Potrzebna jest również praca. Ma pan jakiś pomysł na problem bezrobocia?

- Gdyby była jakaś cudowna recepta, każdy by ją zastosował. To jest problem od wielu lat. W Malborku możemy stworzyć ileś miejsc pracy, ale niewiele, nie dla wszystkich mieszkańców. To, że jest Trójmiasto, z jednej strony jest jakimś problemem, ale jest naszą szansą, zwłaszcza poprzez dobre skomunikowanie. Tu można mieszkać, tam pracować. 50 minut i jesteśmy w centrum Gdańska - to jak czas dojazdu z gdańskich dzielnic. Samorząd ma możliwości stworzenia takich linii, które będą typowo pod mieszkańca dojeżdżającego do pracy.

 

- Jesteśmy w Gdańskim Obszarze Metropolitalnym, więc choćby z tego względu nasze szanse rosną.

- Pytanie, czy jesteśmy tam tylko po to, by GOM mógł istnieć, bo jak przychodzi do dofinansowania inwestycji, to już tak trochę w nim nie jesteśmy. Mam nadzieję, że uda nam się w ramach tego stowarzyszenia połączyć naszą część regionu ze stolicą metropolii, a więc i tamtejszym rynkiem pracy. Będąc tak blisko, powinniśmy zacząć tam pracować. Bliskość metropolii oznacza, że ściągnięcie dużego inwestora tutaj jest bardzo trudne.

 

- Ale nie ma już prawie dużych inwestorów.

- Oczywiście, mówienie o tym, że znajdzie się inwestor, który nagle wszystkim da pracę, to mamienie ludzi. Ale ściąganie inwestorów w postaci firm handlowych też nam niewiele daje. Owszem, powstanie galeria, zatrudni ileś osób, ale w to miejsce ileś osób straci pracę w tych podmiotach, które nie wytrzymają konkurencji. Per saldo będzie tyle samo bezrobotnych i pracujących, mimo że ta inwestycja powstanie. Pójdzie informacja, ile taki nowy obiekt zatrudnia ludzi, ale nikt nie będzie dociekał, ile miejsc pracy bezpowrotnie utracimy w tych przedsiębiorstwach, które znikną z rynku.

 

- Jako jedyny kandydat chce pan zmieniać SM, bo burmistrz twierdzi, że funkcjonuje dobrze, a dwaj pana rywale chcą ją rozwiązywać. Co zmienić?

- Trzeba dokładnie określić zadania i to nie w sensie represji, ale pomocy mieszkańcom. Ale również działań na rzecz bezpieczeństwa.

 

- Ale to akurat jest wpisane w specyfikę tej służby.

- To pozostaje kwestia, jak władze ją kontrolują i jak na nią wpływają. Najłatwiej powiedzieć: zlikwidujmy.

 

- A co dla seniorów, prócz teleopieki, którą pan proponuje?

- Chcemy rozwijać Uniwersytet Trzeciego Wieku, bo uważamy, że to dobry pomysł, dobrze to funkcjonuje.

 

- Niedawno Rada Miasta uchwaliła Malborski program na rzecz osób starszych, choć nie był on konsultowany z przedstawicielami tego środowiska, organizacje otrzymały już gotowy dokument.

- To szerszy problem tej władzy, czyli właśnie konsultacje ze społeczeństwem. Raczej unika rozmów i spotkań. Jeśli chodzi o zarzuty wobec obecnego burmistrza, to właśnie z obywatelskością nie ma on wiele wspólnego. Właściwie obywatele potrzebni są raz na cztery lata, by pójść do lokalu wyborczego i postawić krzyżyk. Dalej oni doskonale będą wiedzieli, co zrobić, byle te krzyżyki zdobyć, oczywiście, w odpowiednim miejscu. W tym zakresie też chcemy zdecydowanych zmian. Samorząd, czyli samo się rządzimy, jako mieszkańcy. To jak istniejący opór przed wprowadzeniem budżetu obywatelskiego, bo co, będziemy pytać, na co wydać pieniądze? Po co. A stosunek do organizacji pozarządowych to już historia w Malborku. Chyba każdy mieszkaniec widzi, że nie jest urząd do końca odwrócony do niego twarzą. W sensie całości. Nie jest to miejsce, gdzie można pójść i wyrazić swoją opinię i ktoś się nad tym zastanowi.

 

- Chyba pójść i powiedzieć można...

- Tak, ale jest to głos wołającego na puszczy. A mnie chodzi o faktyczne konsultacje i rozmowy. Mieszkaniec często jest uważany za takiego, który przeszkadza.

 

- Burmistrz w rozmowie ze mną powiedział, że przecież on cały czas spotyka się z ludźmi, bo przecież nie z kosmitami.

- W społecznym odbiorze te spotkania nie mają żadnego przełożenia na sposób podejmowania decyzji. Mieszkańcy widzą, że nawet jeśli gdzieś pójdą, to burmistrz co najwyżej odhaczy sobie w kalendarzu, że takie spotkanie się odbyło i to wszystko. Każdy samorząd stawia sobie pewne priorytety i jest nim m. in. pogląd na to, czy udział obywateli w życiu publicznym będzie większy czy mniejszy. Jedni zakładają: będziemy pytać społeczeństwa, czy będziemy z nim prowadzić dialog. Inni: wybrali nas, więc wiemy co robić, trzeba jak najbardziej ograniczyć kontakty z mieszkańcami, bo będą nas krytykować, będą na nas krzyczeć, po co nam to.

 

- Ale i tak niektórzy krzyczą i krytykują.

- Niektórzy sądzą, że wraz z konsultacjami pojawiają się problemy, dlatego decydują się na model bez nich. Nie ma konsultacji, nie ma problemów. Jest projekt przyjęty, przegłosowany, mamy większość w radzie. Potrzebna jest pewna odwaga, bo każde konsultowanie oznacza możliwość pojawienia się innych poglądów, innego spojrzenia, może trzeba będzie coś zmieniać w projekcie. Z punktu widzenia władzy, to jest element odwagi, czy iść nieco trudniejszą drogą, ale w porozumieniu z mieszkańcami, albo nieco łatwiejszą, ale gdy odsunie się ich od możliwości wpływania na rzeczywistość.


Podziel się
Oceń

4.10 - 6.10 2024 - Festiwal Przygody Wanoga Wejherowo Data rozpoczęcia wydarzenia: 04.10.2024 Festiwal Przygody „WANOGA” to największa tego typu impreza odbywająca się jesienią w północnej Polsce. Wydarzenie to skierowane jest do szerokiego grona odbiorców zainteresowanych tematyką podróżniczą, turystyką oraz aktywnymi formami spędzania wolnego czasu.Termin tegorocznego Festiwalu to 4 - 6 października 2024. Program festiwalu obejmuje pokazy filmów, slajdów, fotografii z podróży po świecie, a także liczne imprezy plenerowe. Imreza ma być inspiracją do pogłębiania wiedzy krajoznawczej, a także rozbudzenia zainteresowania walorami turystycznymi świata i regionu pomorskiego.Wśród gości festiwalu znajdą się ludzie oryginalni, często bardzo znani, którzy w sposób ciekawy zechcą podzielić się swoimi pasjami, dokonaniami i osiągnięciami. Będą wśród nich wyczynowi eksploratorzy, jak i autostopowicze, himalaiści i zwyczajni wędrowcy, odkrywcy i podróżnicy, grotołazi i żeglarze. Jednym słowem Ci wszyscy, dla których podróżowanie - bardziej niż celem samym w sobie - jest pasją i sposobem na doświadczanie życia.Festiwal Przygody Wanoga - PROGRAM 2024:PIĄTEK, 4 października 2024Filharmonia Kaszubska, Wejherowo, ul. Sobieskiego 255Prelekcje podróżnicze – 18:00-22:0018:00 – Weronika Kwapisz – Motocyklem dookoła Wietnamu19:00 – Wojciech Mura – 15 miesięcy przez Pacyfik20:00 – Piotr Trybalski – Ogarnianie Islandii21:00 – Michalina Kupper – Zagros Mountain Trail – przez góry Iraku SOBOTA, 5 października 2024Rzeka Reda (Zamostne –> Orle)Spływ kajakowy rzeką Redą, godz. 11:00-14:00 Filharmonia Kaszubska, Wejherowo, ul. Sobieskiego 255Warsztaty podróżnicze – godz. 13:00-14:00Piotr Trybalski – Fotografowanie w podróży – jak robić zdjęcia budzące emocje?Prelekcje podróżnicze – godz. 15:00-22:0015:00 – Karolina Gawonicz, Michał Łukaszewicz – Międzyświaty. Wyprawa przez kanadyjskie Barren Lands16:00 – Julita Ilczyszyn – Zrealizować niemożliwe17:00 – Wojciech Ganczarek – Podróż totalna. Ameryka Łacińska na rowerze 2013-202318:30 – Piotr Krzyżowski – Moja droga na Dach Świata19:30 – Marcin Meller – Gaumardżos! Opowieści z Gruzji20:30 – Agnieszka Kołodziejska – Polacy na emigracjiSala zabaw dla dzieci – godz. 15:00-19:00 NIEDZIELA, 6 października 2024Wejherowo, godz. 11:00-13:00Marsz nordic walking Filharmonia Kaszubska, Wejherowo, ul. Sobieskiego 255Warsztaty podróżnicze – godz. 13:00-14:00Adam Cieplak (Wyprawomaniak.pl) – Jak się mieszka w campervanie?Prelekcje podróżnicze – godz. 14:00-20:0014:00 – Dominik Wieczorkiewicz – Hulajnogą wokół Jeziora Niasa15:00 – Jakub Tolak, Zofia Samsel (Foxes in Eden) – Życie w drodze – droga przez życie16:00 – Tomasz Owsiany – YVYpóra. Twarze Paragwaju17:30 – Elżbieta Dzikowska – Przez światSala zabaw dla dzieci – godz. 14:00-18:00 Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do zmian w programie!BILETY można nabywać internetowo poprzez system Evenea:https://evenea.pl/pl/wydarzenie/12WANOGAWanoga - to słowo oznaczające w języku kaszubskim wycieczkę, podróż lub wędrówkę, a także określenie nieco z przymrużeniem oka kogoś kto wciąż wędruje, podróżuje, czyli wanożi.Festiwalowe atrakcje:• cykl spotkań z podróżnikami, eksplorerami i dziennikarzami podróżniczymi• slajdowiska, reportaże, filmy reportażowe• rajd na orientację• konkursy z nagrodami• stoiska z literaturą podróżniczą4.10 - 6.10 2024 - Festiwal Przygody Wanoga Wejherowo
KOMEDIA Z DRESZCZYKIEM komedia z plejadą polskich gwiazd wkrótce w Centrum Kultury i Sztuki w Tczewie Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.10.2024 17:00 – Data zakończenia wydarzenia: 12.10.2024 21:00 Czy zdarzało Wam się zaczynać dzień od lektury Instagrama i portali plotkarskich, opisujących rewelacje z życia celebrytów? Jeśli tak to, ten spektakl na pewno przypadnie Wam do gustu . Do pięknej posiadłości nad jeziorem, w 30. rocznicę ślubu, przyjeżdża Konrad - scenarzysta niegdyś hitowych seriali. Nie zamierza jednak tego wyjątkowego wieczoru świętować ze swoją małżonką Izabellą - lekko wyblakłą już gwiazdą kina. Namiętnemu rendez vous z kipiącą erotyzmem Bianką, przeszkodzi niestety nieszczęśliwy wypadek. A może samobójstwo?  Zdrada, zbrodnia, duch i tajemnicze zaginięcie Izabelli - co łączy te elementy? Co Inspektor znajdzie pod przewróconą łodzią i jaką rolę odegra w tym wszystkim potężne medium? Tego dowiecie się zaglądając do domu nad jeziorem, gdzie wraz z nami spróbujecie rozwikłać zagadkę ukrytą w „Komedii z dreszczykiem”. Nie przegap okazji, by spędzić wieczór w dobrym towarzystwie i wesołej atmosferze.Spektakl, który z pewnością zostawi w waszych sercach dużo uśmiechu! W bohaterów komedii wcielili się znani i lubiani, m.in. z seriali telewizyjnych:Magdalena WołłejkoLucyna Malec / Katarzyna Maciąg / Małgorzata Kocik / Ilona ChojnowskaPiotr Cyrwus / Modest RucińskiMarek Siudym Komedia z dreszczykiem12.10.2024, godz. 17.00CKiS w TczewieTczew, ul. Wyszyńskiego 10 Bilety:Punkt sprzedaży biletów: Kasa CKiS tel.534 989 340 https://ckis.interticket.pl/Bilety on-lineKupbilecik https://kbq.pl/130208Biletyna https://bilety.io/1X2fTeBilet https://sklep.ebilet.pl/46443371157258704 - Zamówienia grupowe tel. 531-531-001, [email protected]KOMEDIA Z DRESZCZYKIEM komedia z plejadą polskich gwiazd wkrótce w Centrum Kultury i Sztuki w Tczewie
Reklama
Reklama
słabe opady deszczu

Temperatura: 11°CMiasto: Malbork

Ciśnienie: 1009 hPa
Wiatr: 17 km/h

Reklama
test