Prawie cały tydzień trwały prace poszukiwawcze na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku. Kopano w miejscu prawdopodobnego pochówku ofiar reżimu komunistycznego, zamordowanych w Gdańsku na Kurkowej. Członkowie Stowarzyszenia Historycznego im. 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, mieszkańcy naszego miasta jako wolontariusze pracowali razem z ekipą Instytutu Pamięci Narodowej.
- To była bardzo ciężka praca, ponieważ musieliśmy przekopać się przez warstwę gruzu – mówi Robert, wiceprezes Stowarzyszenia. - Jednak ta ciężka praca opłaciła się. Kiedy wykopano pierwsze szczątki, czułem, że warto było. Nie zrobiło to na mnie jakiegoś przerażającego wrażenia ponieważ brałem już udział w podobnych pracach, jednak w tym przypadku szukaliśmy konkretnych osób - „Inki” i „Zagończyka”, którzy na zawsze mieli pozostać w bezimiennej mogile ale komunistom się to nie udało.
17-letnia sanitariuszka Danuta Siedzikówna "Inka" skazana została na karę śmierci i wyrok wykonany został 28 sierpnia 1946 r. Razem z nią zamordowany został inny żołnierz majora "Łupaszki"- Feliks Selmanowicz "Zagończyk".
Prawdopodobieństwo, że odnalezione szkielety są szczątkami Siedzikówny i Selmanowicza jest dosyć duże, ponieważ "Inka" była jedyną straconą w Gdańsku kobietą. Jeden z sześciu wydobytych szkieletów jest bezsprzecznie kobiecy i ma ślad po egzekucji. To jednak tylko podejrzenia, odpowiedź dadzą wyniki badań porównawczych DNA obu ofiar, którymi dysponują naukowcy. Ogółem odnaleziono szczątki aż 15 osób, z czego 13 to prawdopodobnie ofiary egzekucji. Badania są utrudnione ponieważ szczątki znajdują się w miejscu, gdzie znajdują się współczesne groby oraz rosną drzewa. Prace w tym miejscu będą kontynuowane w przyszłym roku.