- Przez całą noc było bardzo głośno, najpierw wyły jakieś szlifierki, później uderzały młoty pneumatyczne, było bardzo głośno – mówił Kazimierz, mieszkaniec osiedla przy al. Wojska Polskiego. - Mój blok znajduje się nieco w głębi osiedla, więc miałem trochę ciszej ale i tak hałas był nie do wytrzymania. Ludzie pracują, muszą rano wstać wypoczęci a tu takie atrakcje.
Okazuje się, że hałasy mieli mieszkańcy na własne życzenie, ponieważ wcześniej skarżyli się na podskakujące na zapadniętych studzienkach samochody.
- Prace przy drodze krajowej nr 22 w Malborku, polegające na regulacji studni rewizyjnych, były wykonywane na wniosek mieszkańców okolicznych budynków – wyjaśnia Piotr Michalski, rzecznik prasowy gdańskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Hałas kół samochodów przejeżdżające przez te studnie był uciążliwy. Stąd decyzja o ich regulacji.
Niestety, zbyt duże natężenie ruchu w tamtym miejscu spowodowało decyzję o wykonywaniu tych modernizacji nocą. Miało to zapobiec korkom i zatorom, do których niewątpliwie doszłoby w tej sytuacji w ciągu dnia. Choć Czytelnicy podnosili, że tak głośne prace jednak powinny być wykonywane po zakończeniu ciszy nocnej, która jeszcze wciąż trwa od godz. 22 do 6.
- Jezdnia ma tam dwa pasy i gdyby sprawnie pokierować ruchem, dałoby się przejechać – mówi Kazimierz z Piasków. - Za źle wykonaną robotę drogowców i zapadnięte studzienki musimy płacić my.
- Niestety tego typu prac nie można wykonywać w dzień, ponieważ groziłoby to paraliżem komunikacyjnym całego miasta. Obecnie nawet bez prowadzenia prac układ komunikacyjny jest tak obciążony ruchem, że w mieście i poza nim tworzą się korki. Decyzja prowadzenia prac remontowych w nocy jest podyktowana zapewnieniem przejezdności, choć, co przyznaję, jej efektem może być pewna uciążliwość dla mieszkańców - tłumaczy nocne prace Piotr Michalski i dodaje na pocieszenie, że w najbliższym czasie GDDKiA nie planuje prowadzenia żadnych prac remontowych w granicach Malborka.