To zgłoszenie od mieszkanki Międzytorza. Podobno ludzie tam palą w piecach, także przy takich temperaturach, jak ostatnio za oknem. Zdaniem skarżącej się Czytelniczki, jej sąsiadom wcale nie chodzi o uzyskiwanie energii, ale spalanie odpadów, bo w powietrzu unosi się trujący dym.
- Palone są nie tylko odpady, ale również drewno niewiadomego pochodzenia. Nie możemy otwierać okien, wietrzyć pościeli czy wywieszać prania, bo chwilami jest pełno dymu. Boimy się również o nasze zdrowie, bo jesteśmy podtruwani – skarży się mieszkanka.
-Wrzucają do pieców wszystko, począwszy od pojemników po jogurtach, plastikowe butelki po napojach, przez kolorowe gazety, po zużyte pieluchy – opowiada inna z naszych Czytelniczek. – Tak dzieje się w wielu domach, bez względu na porę roku. Nie da się wieczorem wyjść do ogrodu, bo nawet latem spalają śmieci.
O ile kiedyś można było tłumaczyć to „oszczędnością”, bo o ile kiedyś można było w ten sposób udawać, że nie potrzebuje się pojemnika na odpady, to teraz, od 1 lipca, płacić „podatek śmieciowy” musi każdy mieszkaniec. Najgorsze, że nie ma na to rady, bo nawet urzędnicy są bezradni wobec takich trucicieli.
- Na ten temat mówi ustawa z dn. 27 kwietnia 2001 r. o odpadach (Dz.U. z 2007 r. Nr 39, poz. 251. z późn. zm.), a dokładnie art. 7: kto wbrew zakazowi termicznie przekształca odpady poza spalarniami odpadów lub współspalarniami odpadów podlega karze aresztu albo grzywny. Po udowodnieniu, co jest niezwykle trudne, Straż Miejska może nałożyć mandat w wys. do 500 zł lub skierować sprawę do sądu – tłumaczy magistrat.
Urzędnicy zapewniają, że w mieście regularnie prowadzone są akcje edukacyjne, uświadamiające mieszkańcom zagrożenia, jakie wynikają ze spalania niewłaściwych śmieci. Strażnicy miejscy nie mogą jednak wejść do domu i sprawdzić, czym się pali w piecu.
Tymczasem ekolodzy i lekarze od dawna biją na alarm: palenie śmieci w domowych piecach przynosi katastrofalne skutki dla naszego zdrowia i środowiska naturalnego. Palenie odpadów w niskich temperaturach, czyli od 200 do 500 stopni Celsjusza, a właśnie takie parametry mają domowe piece, sprawia, że do atmosfery przedostają się naprawdę bardzo szkodliwe substancje. Po pierwsze – pyły zawierające metale ciężkie, ale też różne trucizny, bo spalane odpady emitować mogą tlenek i dwutlenek węgla, tlenki azotu, dwutlenek siarki, cyjanowodór i chlorowodór. To jeszcze nie wszystko, bo pojawiają się także rakotwórcze związki, niebezpieczne dla natury i człowieka, czyli dioksyny i furany.
Wiadomo, że w przyrodzie nic nie ginie. Przez nasze płuca każdego dnia „przepływa” 15 tys. litrów powietrza, nic dziwnego, że jego jakość nie jest dla nas bez znaczenia. Im więcej jest więc zanieczyszczeń, tym bardziej to odczuwamy.
Naukowcy prześledzili zakres i mechanizmy oddziaływania poszczególnych składników zanieczyszczonego powietrza. I tak dwutlenek siarki najczęściej atakuje drogi oddechowe i struny głosowe. Tlenek węgla jest niezwykle groźny, bo może spowodować ciężkie zatrucie, a nawet śmierć. Dwutlenek azotu działa drażniąco na oczy i drogi oddechowe, może wywoływać choroby alergiczne.
Metale ciężkie (głównie ołów, kadm i rtęć), odkładają się w szpiku kostnym, śledzionie i nerkach. Wywołują anemie, zaburzenia snu, pogorszenie sprawności umysłowej, agresję, mogą też być odpowiedzialne za zmiany nowotworowe. Niebezpieczne są również pyły, zwłaszcza te najmniejsze, do 5 mikrometrów, które przenikają do naszego organizmu. Są odpowiedzialne za podrażnienie naskórka i śluzówki, zapalenia górnych dróg oddechowych. Mogą wywoływać ciężkie schorzenia, jak pylica płuc oraz nowotwory płuc, gardła, krtani.