Od samego rana wokół kościoła św. Jana Chrzciciela parafianie rozstawiali stragany, rozwieszali kolorowe chorągiewki i przygotowywali scenę dla zespołów. Prace trwały już od godziny 6. Co roku na św. Jana odbywa się tu wielkie święto parafialne, ale nie tylko, bo uczestniczą w nim ludzie z całego miasta.
- Każdego roku z okazji dnia patrona parafii organizujemy festyn – mówi ks. Krzysztof Wojtynia, proboszcz parafii św. Jana. - Takie spotkania są bardzo potrzebne, scalają one mieszkańców i pokazują, że w kościele nie tylko się modlimy, ale i bawimy, tworząc atmosferę wspólnoty.
Festyn zaplanowano na cały dzień i od rana można było skosztować ciast własnego wypieku przygotowanych przez panie z Caritasu oraz zjeść chleb z domowym smalcem i ogórkami małosolnymi. Poza stoiskami gastronomicznymi, od rana można było zaopatrzyć się w dewocjonalia, a więc przeróżne różańce, modlitewniki, a także piękne aniołki- magnesy na lodówkę czy breloczki do kluczy ze św. Krzysztofem dla kierowców. Swoje stoisko przygotowały Warsztaty Terapii Zajęciowej, można było również kupić miód pszczeli z ekologicznej pasieki.
O godzinie 16 rozpoczęła się artystyczna część festynu. Na scenie występowały zespoły z Malborskiego Centrum Kultury i Edukacji oraz zaproszone gwiazdy, a wśród nich Piotr Jacyno. Dla dzieci przygotowano także konkurs plastyczny oraz wiedzy o świętym Janie Chrzcicielu. Słuchając muzyki można było usiąść przy stoliku i posilić się nie tylko chlebem ze smalcem, ale i grillowaną kiełbaską.
Festyn zakończył się koło godziny 21 puszczaniem wianków na wody Nogatu.
Wspólna zabawa była też okazją do zbierania pieniędzy na cel charytatywny – tym razem fundusze potrzebne są na opłacenie kolonii dla dzieci z ubogich rodzin.
- Mamy pod opieką 25 dzieci z ubogich rodzin, nie możemy ich wszystkich wysłać na kolonie – mówi Małgorzata Pieńkowska, szefowa Caritasu przy parafii św. Jana. – Na opłacenie pobytu jednego dziecka potrzeba 370 złotych i dodatkowo 50 złotych „kieszonkowego” dla każdego. Mamy sponsorów, ale, niestety, to za mało, a chcielibyśmy, aby wszystkie dzieciaki pojechały. Ludzie, choć sami są niezamożni, to chętnie dzielą się tym co mają i wierzymy, że uda nam się zbiórka.
Pani Małgorzata podkreślała także wielki wkład osób, które wzięły udział w organizacji festynu, pomagały od rana rozstawiać stragany, piekły ciasta i przygotowywały inne potrawy.
- Ważne jest, aby zebrać potrzebne pieniądze, ale ważniejsze jest to, że umiemy się zorganizować i wspólnie działać poświęcając swój czas – podsumowuje Pieńkowska.