Przypomnijmy, szalę goryczy mieszkańców Nowego Stawu przelała decyzja o likwidacji szkoły w Świerkach, ale jak mówią członkowie komitetu, to tylko kropla w morzu zarzutów. Do samorządowców mają żal o nieprzemyślane inwestycje i zaniedbania. Ludzie, do których docierali zbierający poparcie pod inicjatywą, popierają potrzebę zmiany władz, choć nie wszyscy chcieli złożyć swój podpis i podać dane.
- Część ludzi nie chciała podpisywać, bo bali się, że ich dane dostaną się w niepowołane ręce – opowiada Agata Gdula, przewodnicząca komitetu referendalnego. - Jednak osoby te zapewniały, że do urn pójdą i naszą akcję popierają. Ostatecznie zebraliśmy 929 podpisów, czyli więcej niż było konieczne.
Według informacji z Państwowej Komisji Wyborczej pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum lokalnego w Nowym Stawie wymagane było 615 podpisów, zebrano ich więc o 314 więcej. Teraz podpisy muszą być zweryfikowane i procedura ta rozpocznie się dziś w Nowym Stawie, przeprowadzą ją urzędnicy Krajowego Biura Wyborczego w obecności przewodniczącej komitetu referendalnego.
Jeżeli komisarz wyborczy zdecyduje o referendum, wówczas do odwołania burmistrza Jerzego Szałacha i Rady Miejskiej do lokali wyborczych będzie musiało pójść co najmniej 1861 osób, czyli trzy piąte wyborców, którzy głosowali w wyborach w 2010 r., które wyłoniły obecny samorząd. Za odwołaniem musi zagłosować ponad 50 proc. wyborców.
Więce o sprawach z Nowego Stawu w najnowszym wydaniu Gazety Malborskiej.